Rozpoczyna nam się luty – podobno najbardziej miłosny miesiąc w cały roku. Ja niekoniecznie się z tym zgadzam, ponieważ wydaje mi się, że porywy serca raczej dzieją się wiosną i latem. Tutaj jednak chyba chodzi o Walentynki i całe to zamieszanie oraz presję z tym związaną. No bo właśnie, co jest z tą miłością? Istnieje czy nie? ;) Wiele z Was pisze do mnie, że chyba nie, ale zwykle są to osoby zranione i zawiedzione, dla których Walentynki mogłyby nie istnieć. Co jednak gdy w tę miłość mimo wszystko wierzymy, pragniemy jej i szukamy bez względu na przeciwności losu?
Dziś chciałam Wam opowiedzieć pewną pozytywną historię, którą podzieliła się ze mną jedna z czytelniczek i która poniekąd zaczyna się od Walentynek. Ma ona pozytywne zakończenie a dodatkowo dotyczy jednego z największych portali randkowych. Wiecie dobrze, że z rezerwą podchodzę do randkowania w necie, ale…no właśnie. Może jednak istnieje szansa na to, by znaleźć swoją miłość życia właśnie tam?
Historia zaczyna się kilka dni przed Walentynkami. Usłyszałam od jej bohaterki, że jeszcze kilka lat temu było to dla niej najgorsze święto w roku. Zawsze jakoś tak w tym dniu była sama. Z jednej strony tłumaczyła sobie, że przecież to nic wielkiego i czym tu się przejmować. Z drugiej zaś kłuło ją to, że koleżanki cieszą się prezentami, randkami, kwiatami wysyłanymi do pracy, a ona ostatnią walentynkę dostała w podstawówce. Coś jednak ją tchnęło i popchnięta do działania, jakąś tam odrobiną desperacji i dobrego wina, postanowiła, że najbliższe Walentynki spędzi z mężczyzną i choćby waliło się i paliło, tak właśnie będzie. Historia wydaje się być banalna, nasza bohaterka zalogowała się na kilku serwisach i zaczęła poszukiwania wybranka na Walentynkową randkę (tak, w tym momencie czytania tej historii złapałam się za głowę z przerażenia :P). Oczywiście tradycyjnie większość panów odpadła w przedbiegach, ale trafił się jej w końcu jeden (tym razem na Sympatia.pl na której moja przyjaciółka znalazła męża), który nie tylko ją zaskoczył, ale sam zaproponował by została jego walentynką w tym roku. Oczywiście nie będę opowiadała Wam w szczegółach jak to się wszystko potoczyło, ale mogę napisać, że randka się odbyła, że oboje spędzili wspaniałe Walentynki w swoim towarzystwie (i on tez ostatnie świętowanie tego dnia pamięta z podstawówki) i…są ze sobą od trzech lat.
Ta historia pokazała mi kilka rzeczy.
Po pierwsze to jak ważna jest determinacja (nie mylić z desperacją :P). Może czasem warto dać szansę szukaniu miłości w sieci (ale tylko z otwartą głową i czujnym spojrzeniem) oraz, że te Walentynki mogą być jednak użyteczne ;) Może odrobina presji otoczenia oraz oglądanie zakochanych, jest w stanie zmotywować tych najbardziej opornych do działania. Oczywiście jestem zdania, że okazywanie sobie uczuć, miłe gesty oraz pokazywanie, że nam na sobie zależy powinno trwać przez cały rok. Mimo wszystko moment, w którym w szczególny sposób możemy celebrować właśnie to swoje uczucie, jest fajny.
Jestem ciekawa, ile z Was również mogłoby się pochwalić podobną historią. Która z Was odnalazła jednak miłość w sieci i była to historia, kończąca się happy endem, lub którą wspominacie ze wzruszeniem? Pochwalicie się? ;)
Natka says
tak własnie moja mama ,która w kwietniu kończy 50 lat (oczywiście nie wygląda ,bo wiek to tylko cyfra) no i pamiętajmy moje drogie jesteśmy jak wino ! poznała swojego o 13 lat młodszego męża !
Guśka says
Karola to Twoje nogi na zdjęciu?
karmel says
Nie :)
Magda says
Karola,
Moj poprzedni zwiazek zaczal sie od portalu internetowego ;) zakonczyl sie fiaskiem;) ale ja bylam tak spragniona milosci, bycia “czyjas” ze gdzies po drodze zgubilam rozum, chcialam mu nieba przychylic byleby tylko mnie kochal.
Obecnego partnera poznalam takze online, przesunelam paluszkiem w prawo ;) nie chce go chwalic ale mam chyba nieoszlifowany diament w swoich rekach. Podeszlam do tego zwiazku z rozumem, caly czas chodzac na terapie. On wie o moim bagazu doswiadczen, ja wiem o jego. Dostal czysta karte.. I tak pieknie uzywa wiosennych kolorow ;)
Takze mozna kogos spotkac w sieci.. ale czesto za dlugo z kims randkujac tylko w sieci, traci sie ta przyjemnosc poznawania ;)