Tak jak wspominałam w jednym z pierwszych postów, w obliczu rozstania szczególnie po długim czasie a przede wszystkim małżeństwie, nie tylko my, ale i nasze otoczenie, przeżywamy transformację i szok. Szukamy swojego miejsca, siebie samej, układamy swoje sprawy, aklimatyzujemy w nowej sytuacji. Nadal pozostajemy jednak w społeczeństwie, często jednak w otoczeniu które nas, naszej sytuacji oraz uczyć, nie rozumie.
Bardzo ciężko jest wytłumaczyć nam przed innymi to, co dzieje się w naszej głowie. Często zachowujemy się kompletnie nieracjonalnie, nie umiemy wyrazić słowami niczego co się z nami dzieje. Ciężko jest nam też określić czego na ten moment potrzebujemy, oczekujemy od innych i szukamy. Z perspektywy czasu wiem, że również miałam z tym kłopot. Huśtawki nastrojów, nieumiejętność znalezienia sobie miejsca, euforia zamieniająca się raptownie w histerie. Stres związany z rozwodem plus wszystkie inne rzeczy, które nawarstwiały się aż osiągnęły moment kulminacyjny, kompletnie mnie rozbiły. Nie byłam w stanie nawet na sekundę zatrzymać myśli w jednym miejscu. Miałam wrażenie, że robią ze mną co chcą, że jestem skołowana jak na karuzeli, która nie dość że mnie obraca, wytrząsa to jeszcze bodźcuje zdecydowanie zbyt mocno i szybko na raz. To nie było komfortowe i miłe uczucie. Szczególnie jednak doskwierała mi niemożność podjęcia jakichkolwiek kroków, decyzji i działań. Właściwie na każde zadane mi pytanie opowiadałam „nie wiem”. Zastanawiałam się czy faktycznie nie wiedziałam, czy po prostu było mi wszystko jedno. Po części chyba chodziło o każdą z tych rzeczy.
Czas pokazał też, czego na tamte warunki było mi trzeba. Przede wszystkim spokoju. Spokój pozwala nam wziąć choć kilka głębokich wdechów, ciut się rozluźnić i wsłuchać w siebie. Potrzebujemy również cierpliwości- swojej własnej-i innych. Nie chodzi o pozwalanie nam na wszystko, stagnacje czy pobłażają bezczynność . Chodzi o danie nam czasu na zrobienie pierwszych kroków, podjęcie pierwszych decyzji i działań. Cierpliwość do naszych humorów, rozchwianych nastrojów i histerii oraz łez. Wspieranie nas choćby bez słów, które czasem są zbędne i więcej psują niż pomagają, szczególnie gdy nie umiemy postawić się w czyjejś sytuacji. Potrzebujemy też ciepła, oswojenia nas jak dzikiego zwierzątka. Nauczenia od nowa zaufania, uśmiechu, spokoju wewnątrz, słuchania, otwierania się, bycia swobodną, spontaniczną. To na prawdę są rzeczy do nauki od początku. Co poza tym? Potrzebujemy zainteresowania. Potrzebujemy czuć, że jesteśmy potrzebne, że ktoś się z nami liczy, że dla kogoś jesteśmy ważne. Poczucie troski innych jest szalenie ważne. Bez znaczenia czy zaoferują ją nam znajomi, rodzice czy rodzeństwo lub osoby trzecie. To zainteresowanie pozwoli na nowo zbudować nam system wartości. Akceptacja będzie jak wirus, który docierając do całej naszej osoby, pozwoli nam na nowo działać.
Kolejną i szalenie ważną rzeczą jest przestrzeń. Bez przestrzeni będziemy się cały czas czuły przytłoczone. Przestrzeń i spokój razem, pozwolą nam na ukojenie emocji, które w nas buzują. Przestrzeń stworzy nam też niejako poczucie bezpieczeństwa. Dla mnie takim miejscem było samodzielne mieszkanie, które mimo, że cieszyłam się nim głównie sama, dało przestrzeń do bycia z samą sobą i dogadanie się ja versus Karolina.
Potrzebujemy również zajęć. Czegoś co zajmie nam głowę w tej burzy myśli i rozdarcia. Czegoś co nas oderwie, zrelaksuje, rozbawi czy ucieszy. Nie ważne czy będzie to malowanie, czytanie, siłownia, bieganie czy kurs tańca. Powinnyśmy szukać sobie aktywności, które wyładują nasze negatywne emocje i naładują nas endorfinami. Nic nie motywuje tak bardzo do nowych działań i mobilizacji, jak dobrze zaplanowany czas w ciągu całego dnia, aktywności fizyczne i umysłowe.
Zrób listę rzeczy, których czujesz, że potrzebujesz na tą chwilę. Otwórz głowę i pomyśl wyłącznie o sobie. Co cię uspokoi, ucieszy, zrelaksuje, pobudzi do działania, sprawi, że poczujesz się seksy, da Ci radość i poczucie zrozumienia? Przemyśl to i przelej na papier, zobrazuj, przywieś na lodówce i codziennie czytaj, realizuj i dopisuj kolejne rzeczy. Zobaczysz, że zadziała! Jestem tego pewna!
Karolina says
Właściwie to podpisuje sie pod kazdym zdaniem. Święta prawda, szczesciem jest otaczać sie wsrod wyrozumialych ludzi bo inaczej moze byc jeszcze gorzej. Sama po rozstaniu wyladowalam na terapii, brak akceptacji swoich zachowan jeszcze pogarsza sytuacje. A trzeba byc wyrozumialym i w takich chwilach dac sobie na luz.
Andzik says
Bardzo mądre słowa sama jestem w trakcie rozwodu i szczerze podpisuje sie pod tym co zostalo napisane. Jest mi troszke łatwiej bo mam kogos kto mnie kocha i wspiera ale niestety i tak nadchodzą i takie chwile które zostały tu opisane.
Pozdrawiam serdecznie autorke i dziekuje za te słowa
Ewka says
To fakt czlowiek w rozsypce emocjonalnej jeszcze wokol osoby ktore zamiast wesprzec jeszcze krytykuja nasmiewaja sie i pouczaja tak się zyc nie da
Ewa says
Rozwód to nadzieja, to nowa szansa , to droga do realizacji własnych marzeń i potrzeb, to wolność i ocalenie. Tym właśnie dla mnie był rozwód. Każdy.
Mamuśka34 says
Zrobiłam wszystko a on dalej nawiedza mnie w snach straszne koszmary byłam na terapi milion zajec realizacji planow nowi znajomi nowy zwiazek a sny dalej mnie drecza.co z tym zrobic?
karmel says
Często w snach wracają leki i obawy. Sama tez tak miewam. Z czasem to jednak mija. Pamiętaj że to tylko sny! :)
kasia says
Ja musiałam bardzo szybko wziąć się w garść. Zostałam sama z dzieckiem, nie było wyjścia. Ale nie wiem czy bez mojego małego mężczyzny miałabym siłę, motywację do tego wszystkiego (choć gdyby nie On to najprawdopodobniej w ogóle nie byłoby ślubu ale to już inna historia :P)
Nie miałam ani spokoju ani przestrzeni, ani wsparcia najbliższych. I to chyba boli najbardziej – zamiast wsparcia ich ciągłe wyrzuty…
Ale dałam radę i powoli jest coraz lepiej :)
Wierzę, że wszystkie damy radę!
Ona says
Mimo ponad dwóch lat po rozwodzie,ciągle samotną,z dwójką dzieci,obowiązkami niemalże od świtu do nocy,nie mogę już patrzeć na mężczyzn,bo jestem tylko oszukiwana i byłam wykorzystywana….smutno i samotnie….takie życie mimo wielu działań,pracy nad sobą……przykre
Karol W. says
Pytanie tylko, czemu Wam ktokolwiek miał to wszystko dawać? Nikt nie ma obowiązku zaspokajać Waszych potrzeb i zachcianek.
karmel says
Własny facet ma i działa to w dwie strony ;)