Terapia małżeńska to często coś, co dwoje ludzi traktuje jako ostatnią deskę ratunku, poświęcenie ze swojej strony i próbę ratowania związku, który w ich mniemaniu nie ma szans na reanimację. To dlatego, że zwykle chwytają się jej, gdy albo jest już duuużo za późno, albo rozpoczynają ją z bardzo negatywnym podejściem (do pomysłu oraz często i terapeuty). Przyznam, że terapia również kiepsko mi się kiedyś kojarzyła. Mam wrażenie, że nadal jest to temat tabu, który traktuje się jak wymysł, zachciankę, coś kompletnie bezsensownego. Przykłady, które obserwuję, mówią jednak same za siebie.
Miałam do czynienia z wieloma osobami, które korzystały z terapii par lub indywidualnej. Dziś jednak chciałam skupić się na parach. Wy bardzo często pytacie mnie czy ma to sens i czy może pomóc. Moja odpowiedź brzmi: jasne! Musisz tylko spełnić kilka bardzo ważnych warunków. Przede wszystkim wybór terapeuty. To powinien być ktoś dobry, sprawdzony, polecony. Niestety z doświadczenia wiem, że psychologów i terapeutów jest masa, lecz sam tytuł nie robi z nich specjalistów. Kolejną kwestią jest Wasze nastawienie – jeśli nie będziecie chętni do pracy, przekonani do tego pomysłu i szczerzy – nic z tego nie wyjdzie. Praca z terapeutą to trochę jak spowiedź. Potrzeba szczerości, samokrytyki, obiektywizmu i chęci poprawy. Tak – w gdy w związku coś się psuje – to znaczy, że każde z Was coś zawaliło. Niezbędna będzie też systematyczność i otwartość.
Każdy, kto przeżywa trudności w związku powinien wiedzieć, że terapia par to czasem wartościowe rozstanie. Takie, które oboje akceptujecie, rozumiecie jego przyczyny, nie pozostajecie bez wyjaśnień i pogodzenia się. To często najlepsza droga by ułożyć wzajemne relacje, kiedy nadal będą łączyły nas dzieci i wspólne sprawy. To również wartościowa lekcja na przyszłość, ponieważ przepracowane rozstanie to niezbędna wiedza do budowania nowej relacji w przyszłości bez powielania błędów, popełnionych z ex. To życie tu i teraz bez oglądania się na przeszłość oraz poznanie siebie, swojego potencjału oraz pragnień.
Znam wiele par, które zaryzykowały, skorzystały z tej szansy. Nikt nie wróżył im już wspólnej przyszłości a jednak się im udało. Teraz mądrzejsze o wiedzę i nowe doświadczenia, cieszą się swoim związkiem i naprawioną relacją. Część z nich przeżywa ponowne zakochanie, każdego dnia ciesząc się odbudowanym zaufaniem, nauczoną na terapii komunikacją oraz otwartością do siebie. Jeśli więc się wahasz, uważam, że powinnaś spróbować. Nie masz nic do stracenia.. :)
Rozwiedziona says
A ja dodałabym jeszcze: szukajcie ratunku u terapeuty, póki zależy wam na związku. Bo przyjdzie taki moment, gdy zależeć przestanie….
Przedziwna says
My w kryzysie po 16 latach malzenstwa. Mi juz nie zależy, miłość wygasla. On chce ratować i obiecuje ze sie zmieni. Nie wierze ale tkwie w tym sama nie wiem czemu. Ze strachu, ze sobie nie poradze moze sama z dziecmi. Jest mi okropnie, nie ma chemii, seks to tylko mechaniczne dzialanie bez emocji. W dodaku pojawil sie On…
Jjj says
A jesli maz kocha inna, ale chce sprobowac terapii, bo uwaza, ze nie zylby z poczuciem winy, gdyby nie sprobowal naprawic malzenstwa? Jednoczesnie mowi, ze malzenstwo bylo idealne tylko on po prostu juz od lat jej nie kocha, a traktuje jak siostre
Monika says
Terapia małżeńska może uratować związek, ale pod warunkiem, że obydwoje małżonkowie tego chcą i zależy im na odbudowaniu relacji, takie jest moje zdanie. Nam się udało :) w pewnym momencie życia coś się popsuło między nami i to bardzo, były już rozmowy na temat rozstania, ale zależało nam jeszcze na odbudowaniu związku. Trafiliśmy na bardzo fajną, doświadczoną psychoterapeutkę (Pro-Ego w Zielonej Górze), która wiedziała, jak do nas dotrzeć, odratowaliśmy relację, która już obecnie trwa 16 lat :)