Sport, ćwiczenia, wylewanie hektolitrów potu na siłowni a przy tym jedzenie tylko liści sałaty i marchwi to nigdy nie było to, co uważałam za wizję idealną. Każdy kto mnie zna wie, jak uwielbiam jeść, jak kocham mięsko, słodycze, chrupki czy dobre wino z serem pleśniowym. Te osoby wiedzą również jak nie znoszę sportów i wszelkich aktywności przy których można się zmęczyć i spocić. Cóż- taka moja natura. Było jednak w moim życiu kilka takich momentów, które odmieniły choćby na chwile moje upodobania i zaszczepiły we mnie chęć i entuzjazm na wizję potu i diety- choć było ich niewiele ;)
Jak wiecie, od stycznia jestem na diecie, w której wspiera mnie Pomelo. Pewnie, gdyby nie oni, już dawno porzuciłabym ten pomysł. Chciałam zrobić porządek ze swoim organizmem, przygotować się do lata, wyrobić sobie zdrowe nawyki i dopasować dietę do swojego stanu zdrowia. Dodatkowo miałam dość ogromu wyrzucanego jedzenia, nieregularnego jedzenia i wydawania góry pieniędzy na jedzenie, które ostatecznie okazało się nie do końca zdrowe. Zainwestowałam więc w rozwiązanie gotowe, które finalnie kosztuje właściwie tyle co jedzenie kupowane do domu. Opłaciło się. Jestem już w połowie 4 miesiąca diety i zdecydowanie lepiej wygląda, lepiej się czuje, lepiej działam i widzę, ile zmieniło to w moim wyglądzie i samopoczuciu (nie mówiąc już o tym, że właściwie przestałam chorować).
Z siłowni nie wychodziłam w okresie okołorozwodowym. Wypociłam tam cała złość, smutek, frustracje, gniew i wiele innych negatywnych emocji. Nauczyłam się dyscypliny, nabrałam siły a razem ze spalonymi kilogramami również pewności siebie. Bywałam tam 5-6 razy w tygodniu po 2-3 godziny. Tak wiem- bardzo dużo i zwykle w godzinach 22-1:00 w nocy ;) Była we mnie determinacja i milion emocji napędzających mnie do tego, których wcześniej nie czułam. Teraz budzi się ona we mnie po raz kolejny. Tak jak rozwód może być ogromną motywacją do pokazania światu, że uda mi się wstać z kolan, podobnie ślub może być i zwykle jest, motywacją do tego by ogarnąć swój wygląd i ciało (przy poprzednim z rozmiaru 38 spadłam do 34 i wyglądałam jakby wypuścili mnie z obozu koncentracyjnego). Tym razem na pewno nie będę tak przesadzać, ale chciałabym, chyba jak każda kobieta, wyglądać dobrze, promiennie i zdrowo. Zaczynam więc ciut inną dietę, dobraną do tego jaki cel chcę osiągnąć oraz serie ćwiczeń, które przygotowywać mnie będę do tego wydarzenia przez najbliższy rok.
Oczywiście nadal kładę nacisk na zdrowie i dobre samopoczucie. Lato również jest pretekstem do tego by coś ze sobą zrobić i nie wstydzić się pokazania nóg czy brzucha (czy tyłka ;) ) w czymś kusym, kostiumie czy sukience. Poniżej załączam Wam przykładowe menu, które może będziecie chciały wypróbować. Ja zachęcam do zdrowego i MĄDREGO jedzenia z ćwiczeniami, a jeśli chodzi o nowy tryb diety, na pewno będę zdawała Wam relację z moich poczynań! Pamiętajcie, że dobra dieta to taka, która dostarcza nam wszystkich składników, nie zmusza do głodówki i nienaturalnych posiłków, które kończą się efektem JOJO.
P.S: poniże przykładowy jadłospis dla Was :) Osoby, które same chciały by spróbować takiej diety, mogą odezwać się do mnie i otrzymać kupon rabatowy :)
JADŁOSPIS DZIENNY | |
Śniadanie | Pasta jajeczna na cykorii ze szczypiorkiem podana z tostem pełnoziarnistym i mini salsą z pomidorów |
II Śniadanie | Waniliowy jogurt z owocowym musli |
Obiad | Soczyste polędwiczki wieprzowe podane z sosem grzybowym, delikatnym puree i różyczkami kalafiora |
Podwieczorek | Mix kolorowych owoców |
Kolacja | Zupa z porów na soku jabłkowym z pestkami dyni i paluszkami Grissini |
Dodaj komentarz