!!NOWY POST!!
To, że jako ludzie bywamy szalenie krótkowzroczni, nie jest chyba żadnym odkryciem. Wydaje nam się, że mamy spojrzenie jastrzębia, jeśli chodzi o innych, ale kiedy mowa o nas samych- udajemy kompletnych ślepców. Potrafimy wytknąć każdy błąd, potknięcie i niedociągnięcie zarówno znajomemu jak i obcemu, nie widząc tego jak liczne sami popełniamy. I ostatnia kwestia, jeśli chodzi o krótkowzroczność- zbyt łatwe ocenianie innych.
Wspominałam o tym ostatnio, ale bardzo krótko, jak przeraża mnie hejt i nienawiść, która się w nas tak szybko mnoży. Dotyczy to jednak nie tylko anonimowego opluwania się w Internecie, ale i wielu innych, codziennych sytuacji z naszego życia i łączy ze wspomnianą ślepotą oraz usprawiedliwianiem siebie. Każdego dnia oceniamy innych, kompletnie nie wiem na jakiej podstawie. Najczęściej przecież, prawie nic o drugiej stronie nie wiemy. Nie znamy jej historii, tego co przeszła, jak potoczyło by się jej życie, gdyby nie takie lub inne wybory…
Uwielbiam ludzi, którzy oceniają Cię po efektach, kompletnie zapominając o drodze jaką musiałeś przebyć by je uzyskać. Tak prosto mówi się nam: „co ty możesz wiedzieć- masz dobrą pracę”, „nie masz pojęcia jak to jest być samej, bo masz super faceta”, „nie zdajesz sobie sprawy jak jest trudno, gdy nikt Ci nie pomaga, bo masz super przyjaciół”, „co możesz wiedzieć o braku kasy, przecież stać cię na…”. Serio, Ci ludzie zadając te pytania nie myślą o tym, jak to się stało, że mam partnera, mam przyjaciół, na których mogę liczyć czy pracę, która poza pensją, daje mi satysfakcję?
Ja wiem, że z pewnością w ich mniemaniu wszystko spada z nieba… Ludzie szybko zapominają co działo się z tobą dwa, czy trzy lata temu. Widzą tu i teraz! Gadają głupoty i nie zastanawiają się nad tym czy mają jakiś sens. Potrafią znaleźć milion wymówek: bo fart, szczęście, znajomości, bo dobry czas, bo zły czas, bo brak czasu, pieniędzy, siły, zdrowia… Jasne- wszystko można usprawiedliwić, ale czy to zmieni naszą sytuacje? Nie. To nas wytłumaczy, ale nie zmieni absolutnie nic w naszym życiu. Jestem tego najlepszym przykładem. Mogłam znaleźć sobie milion wymówek na swoje nieudane życie i tkwić w tym jak żyłam jeszcze kilka lat temu. Co więcej, nawet nie musiałabym starać się ich wymyślać, bo serio, wszystko co miało się posypać to się posypało i każdy to widział… Dziś jednak już nikt o tym nie pamięta. Dziś każdy myśli, że jakimś magicznym i tajemnym sposobem bałagan posprzątał się sam a wszystko co mam (od rzeczy materialnych po niematerialne) spadło mi kurka z nieba.
Kiedy więc słucham wymówek niektórych osób, dosłownie zbiera mi się na wymioty. Do tego z przykrością stwierdzam, że jeżeli ktoś na siłę będzie szukał wiecznie dziury w całym, to naprawdę na własne życzenie nigdy nie będzie szczęśliwy. Nie jest przecież żadną tajemnicą, że próba znalezienia rozwiązań jest dużo trudniejsze niż szukanie wymówek.
Na blogu jest kilka takich kobiet, które kojarzę, ponieważ są tu prawie od początku. Każdy ich komentarz, to właśnie zbiór wymówek, tłumaczeń i na siłę szukanych powodów, czemu od lat są nieszczęśliwe. Wszystkie zaczynają się od: „ale tobie łatwo powiedzieć…”, „ale ty miałaś szczęście, a ja…”, „ty nie jesteś sama” itd. Jasne, jestem szczęśliwa, łatwo mi powiedzieć i nie jestem sama, bo wzięłam tyłek w troki i zrobiłam wszystko by to mieć. Życie może i bywa loterią, ale to od nas zależy co zrobimy w sytuacji, która nas spotka. Ty my dokonujemy wyborów, zmian, decydujemy kto jest obok i jak chcemy by wyglądało nasze życie. To czy nam się uda, jest tylko i wyłącznie kwestią naszej determinacji, bo w dupie czasów, kiedy to pracodawcy proszą się o pracowników, możliwości studiowania w każdym wieku, otwartych granic i miliona innych ułatwień- wszystko jest na wyciagnięcie ręki. Nie robimy tego tylko dlatego, że niektórzy z nas zapomnieli, że marzenia to nie fantazjowanie przed snem. Marzenia się spełnia i jest to ciężka praca, która może zakończyć się sukcesem życia.
silaczka says
Ja zaczynam powoli wychodzic z takiej czarnej dupy.Boje sie,ale ide do przodu.Robie to dla mnie i dla mojej corki.
Paula says
U mnie wszystko przede mną.
Bardziej mnie ciekawi to czy małżonkowie mogą zejść się po rozwodzie,jeżeli mąż zakomunikował żonie,ze jej już nie kocha (rzekomo ona zabiła w Nim to uczucie swoim zachowaniem,bo nie chciała z Nim iść na rower,nie motywowała go). Odkochał się w ciągu 2 miesięcy ( byli ze sobą 2 lata i byli szczęśliwi), czy to w ogóle możliwe ????
Bezsilna says
A ja myślałam że wychodzę na prostą.. rozwiodłam się mam nowego partnera ale znowu jest to samo, brak zainteresowania czasu.. czy ja jestem zbyt wymagająca i czy juz tak zawszd będzie??
Czy jestem skazana na to żebym to ja w zwiazku nosila spodnie ??
karmel says
Może do takiego podziału przyzwyczajasz partnerów? Możesz nawet nie wiedzieć m, że podświadomie im to narzucasz albo przyzwalsz na to, by był taki podział ról