To jak wychowują nas rodzice, czego uczą, na co pozwalają i jak kształtują nasze postrzeganie świata, patrzenie na innych, szacunek, wrażliwość, uczciwość oraz jaki przykład związku i rodziny nam pokazują, rzutuje na nas często przez całe życie. To oni uczą nas języka, którym potem się posługujemy, kształtują w nas pewne postawy, przekonania i podejście do innych ludzi. Ich błędy w nas zostają, często nie dając się wyplenić już nigdy. Obserwując to jacy są, bardzo często przekładamy ich zachowania na nasze związki i relacje, nawet kiedy tego nie chcemy, bo uznajemy je za złe…bywa, że ciągnie się za nami latami.
Ja osobiście jestem załamana dzisiejszym sposobem wychowywania dzieci. „Wychowanie bezstresowe”, pozwalanie na wszystko, kupowanie sobie miłości upominkami i drogimi gadżetami, brak szacunku do nikogo, wychowywanie w przeświadczeniu o byciu pępkiem świata, który nie musi liczyć się z nikim. Koleżanki nauczycielki opowiadają mi o rodzicach przychodzących na wywiadówki z awanturami, jak śmiała postawić dziecku jedynkę za kolejny brak pracy domowej, dzieci bluzgające w szkole na nauczyciela czy obrazki jak ostatni na mszy- rodzice karmiący dziecko chipsami w kościele. Mnie osobiście nie mieści się to w głowie, ale przykład…idzie z góry.
Pamiętam jak z oburzeniem patrzyłam w Wielkanoc na ludzi, którzy podczas mszy odbierali telefony komórkowe w kościele. Nie było w nich zażenowania, wstydu, szybkiego ich wyłączania ze wstydem na twarzy – przeciwnie. Coraz częściej obserwuje też chodzenie do restauracji z psami (co dla mnie jest przedziwnym zjawiskiem), brak szacunku do starszych, których przepycha się w autobusie jak worek kartofli czy brak znajomości podstawowych zasad funkcjonowania w społeczeństwie takich, jak choćby to, że najpierw się wychodzi/wysiada a potem wchodzi/wsiada. To dorośli, ludzie w naszym wieku ich nie przestrzegają, są coraz bardziej chamscy, wulgarni, niewychowani, nie mają hamulców i wyczucia obciachu. Takie są więc ich dzieci, nastolatki i młodzież. Tak zachowują się 20- 24 latkowie… Pytacie mnie czemu faceci są jacy są i trudno o kogoś sensownego… Pytacie czemu dookoła tyle pustych kobiet, które budują fatalny obraz całości… Skąd takie zachowania, podejście, nieumiejętność stworzenia relacji.? To jest chyba odpowiedź – kwestia wychowania. Kwestia kultury, wartości i tego co mamy w głowie.
Mądrze, krótko i z sensem.
Popieram w 100 %.
Masz sporo racji, ale nie zwalałabym wszystkiego na „bezstresowe wychowanie”. Po prostu do każdego trzeba mieć odpowiednie podejście i pokazywać mimo wszystko granice. Bo każda skrajność jest zła, ale z drugiej strony jakieś 30% składowej ma do tego po prostu charakter. A co do samych związków, to jest to bardziej skomplikowane. Bo oprócz wzorców rodzinnych dochodzą jeszcze dwie opcje – ktoś stał się niezdolny do zdrowej relacji, bo spotkał kogoś, kto go na jakiś czas zniszczył albo ktoś po prostu ma inne powołanie.
Ja dopiero teraz dostrzegam jaki wpływ na mnie ma moje dzieciństwo i nie mam tu na myśli jedynie kwesti wychowania, ale głównie przykład jaki otrzymałam. Dziś już wiem czego noe robiç i jakich błędów nie popełniać. Widzę też, że faktycznie niektóre rzeczy ciągną się za mną do dziś…
Sama mam dziecko i absolutnie nie uznaję „bezstresowego wychowania” bo dla mnie to czysta głupota, wiem że za tą głupotę rodziców zapłaci dziecko, bo w życiu nic nie przychodzi łatwo. Nie uznaję teź bicia i tzw „klapsów” ale stawiam mojej córce granice, dzięki którym mam nadzieje wyrośnie na mądrą kobietę. Staram się byç dla niej przykładem a zamiast drogich gadżetów wolimy wspólnie spędzony czas :)