Patrzę na te pary, śluby i rozwody wokół siebie i wciąż zastanawiam się „czemu?”. Czemu Ci ludzie się nie dogadują, nie umieją dobrać, czemu rozstają się z powodu cech partnera, o których przecież wiedzieli i co w tym wszystkim tak naprawdę nie gra. Czy nie traktujemy związku czy małżeństwa tak serio jak bardzo na to zasługuje? Nie kierujemy się sercem plus racjonalnym myśleniem? Wypieramy zapalająca się nam czerwoną lampkę, mimo iż czujemy zagrożenie?
Serio, może to zabrzmi dziwnie, ale uważam że większości ludzi na dobre wyszłyby raczej małżeństwa z rozsądku lub te aranżowane. Beż rzucania się w przepaść za przystojniakiem, laską z fajnym cyckiem czy pseudointeligentem nie patrząc na to, że przystojniak spotyka się na boku z pięcioma innymi i raczej z tego nie zrezygnuje. Cycata ma twarz myślą nie skalaną a pseudointeligent jest kretynem do kwadratu i ukrywa się za pozą mądrali.
Kochani, jesteśmy strasznie głupi i naiwni dobierając się w pary. Sama dobrze o tym wiem. Tyle razy się pomyliłam co do kogoś kto wydawał mi się niemal idealny, przemiły, wrażliwy, szczery i czarujący a potem w najmniej oczekiwanym momencie okazywał się świnią, burakiem, prostakiem i dupkiem. Jak się to kończyło? Zwykle łzami, codzienną bezą i litrami wina z przyjaciółkami czyli…niczym dobrym.
Mam jednak nadzieję i szczerze wierze w to, że racjonalne podejście do łączenia się w pary, jakkolwiek mało romantycznie to brzmi, oraz patrzenie na związek i małżeństwo, zmienia się z wiekiem i ilością doświadczeń. Jestem pewna, że ci bardziej uważni, przezorni i trzeźwo myślący ludzie, mają szansę zaobserwować wszystko wcześniej u swojego wybranka, jak również przeanalizować po jakimś czasie bycia ze sobą, na ile ma to racje bytu i czy zestarzenie się u boku tej osoby będzie dla nich do przeżycia.
Często zapominamy, że te cechy, które uważamy za kluczowe i najbardziej istotne jeśli chodzi o drugą osobę, po prostu zniknął za kilka czy kilkanaście lat a zostanie nam to co na przykład niekoniecznie nam w niej pasuje. Uroda, zdrowie, świetna praca, fajny samochód czy boski seks nie są czymś stałym. W każdym momencie możemy je utracić i co wtedy? Czy cechy charakteru, kształt naszej relacji, umiejętność dogadania się, rozmowy czy zwyczajna przyjaźń miedzy nami, wystarczą? A może poza tymi niepewnymi i tymczasowymi rzeczami, nie mamy nic?
Kierowanie się w kwestiach związkowych sercem jest bardzo ważne, tylko prawdziwa wielka miłość, jest w stanie zagwarantować nam również przywiązanie i przyjaźń, potrzebna na stare lata. To jednak rozsądek pozwala nam dostrzec zagrożenia jakie mogą na nas czekać i się nam przytrafić. Jeśli nie połączymy obu, serca i rozsądku często dajemy początek życiowej tragedii i to na własne życzenie.
Btoska says
Oj jakie to prawdziwe. Idealnie ujęłas w słowa moje właśnie rozpadające się małżeństwo – czerwona lampka zawsze paliła mi się z tyłu głowy, a jednak podjęłam decyzję o ślubie i dziecku teraz bardzo żałuję, że nie dopuściłam do głosu mojego rozsądku.