Bardzo często pytacie mnie o moje zdanie na temat związków z obcokrajowcami. Cóż, nie mam w tym temacie żadnego doświadczenia dlatego też nigdy nie pisałam na ten temat, ale…posiadam wiele przykładów, historii i obserwacji dotyczących tego zagadnienia. Chodzi tu o związki i małżeństwa z obcokrajowcami lub ludzi o odmiennych religiach.
Moje zdanie jest takie, że dogadanie się dwojga ludzi generalnie jest trudne. Konieczne jest docieranie się, nieuniknione są kłótnie, różnice zdań i nauczenie się siebie. Inna kultura, język czy religia to dodatkowa przeszkoda. O tyle o ile mówimy o nacjach otwartych na nowe, myślę że istnieje szansa by to zagrało. Gorzej jeśli całe przedsięwzięcie to miłość kontra tradycja, inna kultura, inne przyzwyczajenia, bariera językowa w wyrażaniu siebie, rygorystyczna religia, brak akceptacji bliskich czy przyjaciół itd. Ja nie zdecydowałabym się na taki krok.
W moim otoczeniu znam tylko jedną parę, której taki związek się udał- co prawda nie było między nimi aż tak dużych różnic, ale mimo wszystko nie było im łatwo. Pozostałe związki albo się rozpadły albo skończyły dramatem. Porzucenie bez słowa rodziny i dzieci przez partnera, znęcanie, przymuszanie do wyznawania rygorystycznej religii, brak poszanowania dla małżonki, jej zdania, kultury, rodziny i wiele innych. Znam masę kobiet porzuconych przez takich mężczyzn zarówno z końcem wakacyjnej przygody czy romansu jak i takich które brały ślub lub wiązały się na dłużej.
Czy obowiązuje jakaś jedna zasada co do takich związków? Wydaje mi się, że nie, ale na pewno są one trudne i tutaj nie oszukiwałabym się na Waszym miejscu, że jest inaczej. Ja wiem, że taki Latynos czy Arabski książę to kuszące kąski, ale zawsze warto do dobrze przemyśleć. My kobiety łatwo poddajemy się ich gorącemu temperamentowi i orientalnej urodzie, często zupełnie tracąc przy tym głowę. Trzeba jednak pamiętać, że akurat w tej sytuacji głowa na karku powinna zajmować miejsce pierwsze. Jeden fałszywy ruch i jesteśmy utopione. Kończy się letnia przygoda, kończą się chwile uniesienia a zostaje…pasztet. I żeby nie było…nie twierdzę, że to reguła. Twierdze natomiast, że może to być kuszenie losu i porywanie się z motyką na słońce. W końcu i tak najważniejszy nie jest wygląd a wnętrze, charakter i zachowanie w stosunku do nas- to właśnie na to należy zwrócić uwagę :)
Dodaj komentarz