Moje drogie,
Wczoraj późnym wieczorem otrzymałam niezwykłą wiadomość od mężczyzny, który czytał niedawny wpis o zranionej „Małej”. Dostrzegł w niej uosobienie kobiety, którą zna i zdecydowanie, zależy mu na niej… Napisał dla „Małej” odpowiedz na tamten post, która niezwykle mnie wzruszyła. Takie słowa z głębi duszy mężczyzny, to coś szalenie niespotykanego i pięknego. Dzielę się nimi z Wami na jego prośbę i za jego pozwoleniem. Mam nadzieje, że zarówno Wy jak i „Mała”, odnajdziecie w nich otuchę, nadzieję i wiarę w to, że nawet najbardziej połamane skrzydła mogą w końcu zostać przez nas rozpostarte a spętana dusza i serce, uwolnione…
„Najdroższa ‘Mała’,
Wiem, że czujesz się osamotniona. Nie masz nikogo, kto mógłby Ci pomóc lub chociaż dodał Ci otuchy swoim towarzystwem. Zmęczona i wystraszona, niepewnie trzymasz swoje życie w swych zmęczonych codziennością dłoniach, starając się zachować nad nim kontrolę – choć w pojedynkę ciężko jest Ci nad wszystkim zapanować. Zostałaś bowiem sama z tysiącem obowiązków i problemów na głowie. Każdego dnia musisz dźwigać ten olbrzymi ciężar. Samotnie. Codziennie zmagasz się z tym, aby poradzić sobie z bagażem negatywnych doświadczeń i bólem zawiedzionych uczuć.
Widzę, jak starasz się udawać, że wszystko jest w porządku. Jak próbujesz przekonać wszystkich – kłamiąc nawet samej sobie, że dajesz sobie doskonale radę. Widzę jak starasz się być jak kamień – twarda, zimna, niewzruszona… Choć tak naprawdę, Twoje nogi powolutku uginają się już pod ciężarem Twojego życia.
Widzę, jak bardzo boisz się zaufać. Jak łatwo jest Ciebie spłoszyć choćby jednym źle postawionym krokiem. Jak ciężko jest Ci uwierzyć, że komuś może po prostu na Tobie zależeć. Widzę jak się chowasz, gotowa do przyjęcia kolejnego ciosu. Ktoś musiał Ciebie kiedyś naprawdę bardzo skrzywdzić. I to dlatego teraz się boisz zaufać na nowo – pozwolić komuś ponieść chociaż maluteńką część Twojego ciężaru. Przywyknąć do tego, że nie musisz być sama… że Twoje życie nie musi być tak nieludzko ciężkie. Marzysz o tym, ale boisz się, czy takie coś nie będzie znowu tylko chwilowym złudzeniem – czy ten ktoś, przed kim otworzysz swe serce, nie uzna w pewnym momencie, że jednak nie chce się męczyć. Boisz się tego, ponieważ nie wiesz, czy gdybyś znowu musiała wziąć ten cały ciężar na swoje barki, tym razem dałabyś raz jeszcze radę podnieść się i nauczyć dźwigać go samotnie.
A ja… Nie chcę niczego więcej niż to, abyś pozwoliła mi być tą osobą, która poda Ci rękę. Abyś pozwoliła mi powolutku się do Ciebie zbliżyć, przytulić i zdjąć z Twoich ramion chociaż część tego, z czym się zmagasz. Odciążyć Cię – choć troszeczkę. Pomóc Ci donieść ten bagaż aż do samego końca, abyś wreszcie mogła odetchnąć i podziękować mi swoim uśmiechem. Chcę, abyś kiedyś dostrzegła, że dla mnie… Nie musisz być silna i niewzruszona. Nie musisz stać na baczność z czujnikiem w ręku przewidując następne ciosy. Nie musisz udawać kamienia.
Wiem, że Ty też tego chcesz. Spokojnie, nie musisz się spieszyć. Jestem i będę tutaj, dla Ciebie. Poczekam aż będziesz gotowa. Bo widzę, jak wiele ran życie zostawiło na Twoim krystalicznie czystym sercu. Nie potrafię sobie nawet wyobrazić jak bardzo musiało i pewnie dalej musi to wszystko boleć. Wiem, że wymagasz dużo czułości i troski. Wysiłku i poświęcenia. Tylko po to, aby znów móc zaufać i otworzyć się na drugiego człowieka. Wyjść z tej zimnej, twardej skorupy, w której się skryłaś. Pozwolić komuś przytulić tę małą, zranioną dziewczynę, która uciekła do środka w obawie przed kolejnymi dawkami bólu. Wiem, że tam jesteś. I czekam na zewnątrz – na Ciebie, na całą Ciebie. Tak, z tym wszystkim. Z Twoim bagażem i Twoimi ranami. Czekam z sercem gotowym, by się Tobą zaopiekować i rękoma, które nie będą bały się włożyć w Ciebie swej pracy.
Marzę o tym, że odważysz się chociaż spojrzeć. I że jak się oswoisz to spróbujesz wyjść do mnie. Nie bój się, nie uciekaj w pozory. Uwierz, że chcę przebić tę Twoją skorupę tylko po to, żeby móc Cię przytulić. I cały czas trzymać w swoich ramionach. Nigdy nie puścić. Bo nie chcę, żebyś się bała – żebyś kiedykolwiek musiała się znów chować. Chcę, żebyś czuła się i była bezpieczna. Chcę Cię chronić przed całym okrucieństwem świata tak bardzo jak to tylko możliwe. A w chwilach, gdy nie uda mi się ustrzec Cię przed bólem… chcę, żebyś wiedziała, że zawsze jestem obok i że zamiast do tej swojej kamiennej, chłodnej skorupy możesz uciec w moje otwarte, kochające ramiona.
Wszystko to, bo wierzę w Ciebie. Chociaż sama możesz w to nie wierzyć, ja widzę jak wspaniałą jesteś istotą. I dlatego chcę, abyś z czasem przestała być ‘Małą’ – dla wszystkich oprócz mnie. Chcę, żebyś oswobodziła się ze sznurów, którymi się spętałaś – żebyś mogła rozwinąć skrzydła i z przerażonego, małego kaczątka stać się wreszcie dumnym łabędziem. Żebyś sama uwierzyła w to, że zasługujesz na wszystko, co ten świat ma do zaoferowania najlepszego. I żebyś nigdy więcej nie wątpiła w to, że zostałaś stworzona do szczęścia. Chcę pomóc Ci dojść do tego miejsca – pomóc Ci pokazać światu oraz Tobie samej tę niezwykłą osobę, którą ja już w Tobie widzę. A jednocześnie, chcę, abyś dla mnie zawsze pozostała ‘Małą’ – abym zawsze mógł się Tobą opiekować. Abym mógł Cię pilnować. Abym mógł każdego dnia udowadniać Ci, że nie musisz się bać życia i każdego poranka zamiast na kolejne smutki, możesz liczyć na przewidywalną stabilność i uśmiech.
Bo Cię lubię i nie przeszkadza mi to, że jesteś poraniona. Nie przeszkadza mi to, że potrzebujesz naprawy. Nie boję się zajrzeć do środka i ubrudzić sobie rąk przy wymianie rozdygotanych i popsutych części. Doskonale wiem, w jak tragicznym stanie Cię przyjmuję. Wiem, jak niesprawiedliwie i brutalnie obchodzili się z Tobą Twoi poprzedni „właściciele”. Jak nie potrafili docenić Twojej prawdziwej wartości, zadbać o skarb, który im oddałaś. Ja jednak widzę Twoją wartość. Widzę, że choć poobijana i wymagająca naprawy, dalej jesteś dokładnie tym samym cudem, którym byłaś zawsze. I dlatego nie złożę reklamacji. Nie poddam się. Nie oddam z powrotem do serwisu. Nie pozwolę, żeby znowu było Ci zimno. Chcę sam Cię naprawić, sam włożyć w Ciebie pracę mego serca. Abyś znowu była w dobrym stanie. I żebym mógł podziwiać i uwielbiać Cię jeszcze bardziej niż teraz.
Bo ja nie chcę Cię na chwilę. Chcę Cię na zawsze. Chcę powiedzieć „jestem” i być tutaj tak bez końca – bez ograniczeń czasowych, bez terminu ważności. Bez warunków czy wymagań. Tak po prostu. Być. Dla Ciebie i z Tobą. Nie „mieć Ciebie”, ale „mieć szczęście bycia przy Tobie”. I chcę, żebyś Ty też tu była. Aby te miejsce było specjalnie dla Ciebie – abyś była tu zawsze mile widziana. Żebyś zawsze wiedziała, że jest miejsce, które zawsze będzie na Ciebie czekało, gdzie nikt nie będzie liczył Ci czasu lub wystawiał rachunku. Gdzie jest już ktoś, kto chce każdego wieczora czekać aż zaśniesz. I każdej nocy czuwać przy Tobie, myśląc o tym, cóż wspaniałego możemy zrobić następnego dnia. Ktoś, kto chce, abyś kładła się szczęśliwa i budziła spokojna, wiedząc – zanim jeszcze otworzysz swe zaspane oczęta, że jestem obok. Albo w kuchni, robiąc Ci śniadanie. Albo w kwiaciarni, wybierając bukiet na wyjątkową okazję – lub bez.
Aby każda sekunda Twojego życia była wypełniona nadzieją, a nie lękiem. Tego właśnie chcę dla Ciebie, moja najukochańsza ‘Mała’.”
Beata says
ble ble ble
bałabym się :) i uciekała gdzie pieprz rośnie!
aż mnie zmuliło w połowie do kogokolwiek to było
karmel says
oj dziewczyny i Wy sie dziwicie facetom…? Romantyczny- żle, nieromantyczny-źle, stara się- źle, nie stara się- źle… współczuje panowie ;)
Beata says
ja się facetom nie dziwię :)
ale dziwię się kobietom, które wierzę w takie pierdu pierdu aż do zmulenia po 2 minutach :)
Wyobrażasz sobie tak ględzącego faceta potem? przecież to jest jakaś porażka. Zaczyna się od pięknych gadek, a potem jak wychodzisz z domu na zakupy, to spódnica za krótka i każdy Cię zjada wzrokiem i …. :)
Nie, nie mam takich doświadczeń. Ale tego typa tak widzę.
karmel says
Trzeba oddzielać swoje złe doświadczenia od reszty świata. Nie każdy jest zły, nie każdy facet to świr, nie każda kobieta to niewinna nimfa ;)
Beata says
Ale ja nie mam złych doświadczeń :)
Po prostu czytam sobie tego bloga i jestem zupełnie obiektywną osobą.
karmel says
Ja założyłam tego bloga bo znam życie, znam masę ludzi, masę różnych historii i scenariuszy, które napisało życie…i właśnie dlatego wiem, że nie warto mierzyć wszystkich swoją miarą :) nie jestem w stanie gwarantować prawdziwości tych słów, ale jeśli jest to szczera wypowiedź to pomyślcie co ten człowiek teraz czuje czytając Wasze komentarze. Narzekacie na brak dobrych facetów a gdy ktoś taki się pojawia, narzekacie, węszycie spisek, wyzywacie od świrów. Same sobie nie dajecie szansy takim zachowaniem, na spotkanie porządnego i kochającego faceta :)
Beata says
No ok.
Ale kto normalny tak dużo pisze?
Jakiś rozjechany emocjonalnie koleś po przejściach albo z rozjechaną matką po przejściach, czyli neurotyk.
A po co kobiecie neurotyk psychopata?
karmel says
Ja dużo piszę- to znaczy, że jestem neurotyczką ze skrzywioną matką albo wariatką? :)
mrmala says
Niepowtarzalnie jest usłyszeć tyle słów z Ust mężczyzny..I to takich słów…Jak By On opisywał Mnie …Boisz Się pozwolić zaufać..Ciężko jest Ufać jak ktoś został zraniony , jest po rozwodzie jak Ja ..To tylko słowa ,ale piękne słowa…Ile Bym dała By ktoś taki jak On pojawił się i zwyczajnie Był i chciał udźwignąć brzemię Mojego Ciężaru…Aby takich mężczyzn było Więcej ..
Beata says
Dodam jeszcze, że najgorsze w tym jest to, że taki facet, taki tekstami jakąś kobietę w dołku,, albo z depresją po rozstaniu/rozwodzie z bagażem kłopotów, to rzeczywiście by pewnie uwiódł.
Tacy psychole właśnie szukają takich ofiar i „pięknie” mówią.
Poważnie, była bym się!
Ala says
W sumie to jestem w takiej sytuacji jak ta mała. Takie wsparcie dużo daje. Wiem co mówię. Gdybyś był. .. dla mnie
Pati says
Ala, ale to są tylko słowa….. nie wiem jak Ty ale słyszałam już wiele słów ale i tak zawsze liczą sią czyny. Potem cierpimy bo bierzymy takich gości którzy ładnie mówią ale za tym nic nie ma. Czemu tutaj pisze a nie powie jej tego. Albo Tobie … Szukasz takiej osoby?
karmel says
Jak dla mnie to ten Pan dokonał wyczynu :) a dalsze poczynania umożliwi mu lub nie, czas. I to jego kobieta je oceni i ich doświadczy drogie Panie, wiec nie Wam to oceniać ;)
Beata says
Słowa też są ważne, nawet bardzo. Ale w połączeniu z czynami, z codziennością.
Jak mamy pakiet, to jest super, a jak samo gadanie, to olać. Nad czynami bym się zastanowiła, bo czasami ktoś jest bardzo nieśmiały i nie potrafi mówić o uczuciach, ale wiele daje i pokazuje. A to już jedynie kwestia wyuczenia :)
Autor listu says
Traktujecie Panie moje słowa jako „wyznanie” – coś, co napisałem, aby zaimponować jakiejś dziewczynie… A to naprawdę nie jest coś takiego.
1. Moim wyznaniem dla ‚Małej’ jest to, jak zachowuję się wobec niej każdego dnia. Może nie jestem idealny, ale staram się cały czas pokazywać jej, że jest dla mnie najważniejsza i robić tyle, ile tylko mogę, aby jej pomagać. To jest moje „wyznanie” – tym chcę ‚Małej’ udowodnić, że mi zależy, a nie tym, że napisałem kilka ładnych słów.
2. Dlaczego więc je napisałem i dlaczego tu a nie do ‚Małej’? Dlatego, że ona bardzo wzięła do siebie oryginalny tekst. Znam ją na tyle dobrze, że to było dla mnie oczywiste, że znakomita większość tamtego tekstu odpowiadała temu, co ona gdzieś tam w głębi czuje. Zauważyłem, że ten tekst ją przygnębił, więc…
Wiedziałem, że czyta ten blog i że jeżeli pojawiłaby się tutaj odpowiedź do ‚Małej’ to też by ją przeczytała. Jest wiele rzeczy, które ja czuję i które chciałbym jej powiedzieć, ale czekam zwyczajnie na odpowiedni czas. Przelałem część z nich na „papier” – nie dlatego, żeby wykorzystać moment i jej wyznawać moje uczucia, ale dlatego, że chciałem, aby powstał ładny list przepełniony troską i nadzieją. I choć jego treść jest maksymalnie szczera, to przyznam się, że celowo stosowałem bardziej kwieciste określenia niż mam w zwyczaju. Dlatego, że chciałem, aby ten list brzmiał ładnie – bo ją znam i wiem, że jej taka forma wypowiedzi bardzo się podoba i takie coś do niej trafi.
Idea była prosta – tak jak oryginał ją przygnębił, tak ja chciałem po prostu napisać coś, co doda jej otuchy i nadziei. Po prostu. Nie chciałem niczego wyznawać – dlatego poprosiłem Panią Karolinę o anonimowość. Chciałem, żeby tak jak wiele innych osób (sądząc po komentarzach na Facebooku), przeczytała ładny list i przez chwilę chociaż miała nadzieję, że to dla niej i że może nie wszyscy faceci są tacy źli. Tylko i aż tyle.
P.S. Zarzutu, że skoro dużo piszę to jestem psychopatą nawet nie będę komentował :) Wyciąganie tak daleko idących wniosków na podstawie jednego tekstu i bez znajomości człowieka jest po prostu zbyt płytkie, aby tracić na to czas :)
Krystyna says
Och .ile bym dała ,,aby spotkać takiego mężczyznę .Miło jest usłyszeć takie słowa ,a jeszcze poparte czynami ,bezcenne .
Aga says
Siedzę i płaczę… Od dawna nie płakałam, przecież jestem silna, przecież daję sobie radę, przecież muszę wszystkim udowodnić, że rozwód mnie nie złamie, że potrafię wszystko sama.
A mimo wszystko nie potrafię zaufać, sama siebie tym krzywdzę, swoją podejrzliwością. Nie potrafię uwierzyć, że ktoś może chcieć mnie tak po prostu. Boję się, że znów zostanę z niczym, że znów otworzę siebie i zostanę wykorzystana, a wtedy nie wiem czy znów dam radę się podnieść….