!!NOWY POST!!
Powiem Wam szczerze, że jest niewiele rzeczy, które u ludzi denerwują mnie równie mocno jak generalizowanie i opieranie swoich opinii oraz rad, jedynie na własnej osobie. Dlaczego? Bo jak wiadomo każdy z nas jest inny, różnimy się między sobą i to co „dla nas jest dobre” u każdego może oznaczać co innego. Przykładów na to, że tak jest znajdziecie bardzo dużo w mojej książce, do której odsyłam, a dziś na ten temat w pigułce.
Czemu o tym wspominam? Bo każdego dnia słucham albo tony „dobrych rad”, bo ktoś uważa tak lub inaczej, albo tysiące Waszych opowieści odnośnie presji otoczenia, koleżanek, mam i znajomych, którzy obrażają się za Wasze życiowe wybory, wymuszają pewne decyzje lub udowadniają Wam kompletny brak zrozumienia. Każdy z nas wie, jak to boli, ale nie każdy rozumie, że tak jak my sami, inni również nie lubią być nachalnie instruowani przez każdego, kto „wie co dla nas najlepsze”.
Jedna z Was napisała do mnie o tym, że po kilku latach w bardzo młodym wieku rozstała się z chłopakiem. Spotykała się z jego strony z niezrozumieniem, ignorancją, innymi priorytetami niż te jej i bardzo raniącymi ją zrachowaniami. Ta „miłość” dusiła i dręczyła ją aż tak, że sytuacja zmusiła ją do rozstania. Oczywiście wszyscy dookoła tego nie rozumieją, nie akceptują i wiedzą lepiej jak wyglądał ich związek niż ona sama. Nienawidzę takiego zachowania ludzi!
Kochani, każdy z nas najlepiej wie jak wygląda lub wyglądał nasz związek. Wiemy również co w nim było ok, a na co nie mogliśmy się godzić. Osobom trzecim NIC DO TEGO! Obrażanie, piętnowanie, pokazywanie palcem i inne tego typu zachowania, nie są akceptowalne. A jeśli Twoje otoczenie nie umie uszanować Twoich decyzji oraz prywatności- manifestuj głośno, że sobie tego nie życzysz a w ostateczności zerwij takie znajomości!
Najlepszy przykład różnych priorytetów oraz różnych definicji szczęścia, miłości i związku. Jedne z nas marzą o tym by mieć byle jakiego faceta. Inne by mieć narzeczonego lub męża- bo marzy im się ślub. Jeszcze inne, by to był facet z konkretnym portfelem, wykształceniem, pracą czy wyglądem a kolejne by to był konkretnie brunet, 190cm i w białym Audi. Niby każda chce partnera czy miłości, tylko dla każdej oznacza to co innego. Tak samo jest z każdą inną rzeczą. Jedna kobieta czuje się spełniona sprzątając, rodząc kolejne dzieci i stojąc przy garach, inna jedynie pnąc się po szczeblach kariery a kolejna mając wolny zawód i nie będąc z niczym związaną. Jedni marzą o domku w dziczy, inni apartamencie w centrum a jeszcze inni koniecznie muszą mieszkać na Wilanowie.
Żyjmy i dajmy żyć innym! Nie mierzmy wszystkich swoją miarą, nie wrzucajmy do jednego worka i nie generalizujmy. Nie myślmy, że jak blondynka to głupia, jak rozwiedziona to popaprana, jak młodo ma dziecko to puszczalska, a jak nie skończyła studiów, to głupia. Ludzkie historie to trochę więcej niż papierek, kolor włosów czy pochodzenie a nasze często na wyrost i pochopne opinie, mogą komuś złamać życie. Myślmy zanim kogoś osądzimy, ocenimy lub mu doradzimy. Czasem lepiej nie powiedzieć nic niż wyrzygać z siebie coś kompletnie oderwanego od rzeczywistości danej osoby. Więcej słuchajmy a mniej mówmy. Czasem ugryźmy się w język i przywołajmy samych siebie do porządku…
Bardzo trafiony tekst! Na mnie też nic nie działa tak źle jak miliony dobrych rad. Najgorsze zaś są te od osób, które mają bardzo wąski światopogląd i jeżeli coś się w nim niw mieści to właściwie nie ma prawa istnieć. Dodatkowo najwięcej mają do powiedzenia Ci, którzy własnego życia nie potrafią poukładać, a dla mnie nie są w tym temacie żadnym autorytetem.
Ja mam jedna zasadę-jak potrzebuję porady to o nią proszę i stosuję tę zasadę także w drugą stronę.
„Źyjmy i dajmy żyć innym” to zdanie powinno stać się mottem wszystkich, którzy rad tak chętnie udzielają!
Pozdrawiam Magda
Ja chciała się odnieść do napisanych słów z przy okazji jednego z tematów a mianowicie „idziesz z kimś do łózka na pierwszej randce – nie oczekuj, że kiedykolwiek ten ktoś będzie Cię szanował itd., itp. Niestety”
Niestety nie mogę sie kompletnie zgodzić co ma wspólnego seks na pierwszej randce z szacunkiem?
Jeśli dwoje ludzi tego chce to jaki problem łatwa puszczalska itp to stereotypy zresztą o, których często mówią seksuologowie.Mimo że ja uznaję seks tylko z miłości to mam koleżankę, która miała wiele przygód na jedną noc i ja osobiście nie czuje do niej pogardy i nie uważam że jest przez to gorsza i wydaję mi się że trochę nasza kultura wpoiła nam że seks= miłość ludzie uprawiali seks dla przyjemności i to robią i jeśli dwie strony się na to godzą i rozumieją wszystkie konsekwencje to nie widzę w tym braku szacunku ani trochę.
Na szczęście co raz więcej facetów nie ucieka po 1 randce która się skończyła seksem i nie definiuje wartości kobiety przez to na, której randce z nim poszła do łóżka.
Ja też nie uznaje pół nagich lasek w klubach i wdzięczące się do każdego jak to Pani opisuje w „Jesteśmy sobie same winne” ale jak dwoje ludzi jest wolnych kulturalnie rozmawia jest chemia i pociągają się na wzajem to nie mam problemu z tym że wychodzą z klubu w wiadomym celu być może robienie z tego normy jest przegięciem ale umiar ma każdy swój.
Nie ma naukowych dowodów na to że człowiek powinien uprawiać seks tylko z kimś z kim jest w związku i darzy druga osobę uczuciem i myślę że sądzenie że to jest złe a i ocenianie ludzi na podstawie ich podejścia do seksu nie jest sprawiedliwe.
Tutaj Pani pisze o tym „„dla nas jest dobre” u każdego może oznaczać co innego” a jednak odnośnie seksu nie trzyma się Pani tej zasady i w artykułach o kobietach które traktują seks jak potrzebę fizjologiczna a nie dowód miłości pisze Pani w negatywny sposób.
Warto to przeanalizować.