Hmmm jak to jest z tym byciem „Perfekcyjną Panią Domu”? Czy to w ogóle jest możliwe w dzisiejszych realiach? Czy w domu na prawdę jesteśmy w stanie utrzymać taki porządek, że gdyby nagle zjawiła się Małgorzata Rozenek ze swoją białą rękawiczką, ze spokojem byłybyśmy w stanie oddać jej do sprawdzenia cały dom? Ja nie i mówię to z ręką na sercu. Przyznaje też, że jest to rzecz która czasem strasznie mnie frustruje, ale co mogę zrobić?
Pracuję 6 dni w tygodniu. W domu nie ma mnie od rana do późnych godzin wieczornych. Jeśli przyjdzie mi jeszcze po drodze iść na pocztę, po zakupy, na siłownie, spotkać się z kimś…zastaje mnie dosłownie noc. Kiedy mam znaleźć czas na pucowanie domu, szorowanie wszystkiego, dopieszczanie każdej szafeczki? Jedyne z czym zdążam to szybkie pranie, odkurzanie, zmywanie i ścieranie kurzu. Czy mi z tym źle? Tak. Lubię gdy w domu pachnie czystością, wszystko jest wyprasowane, poukładanie i pod linijkę, ale jakoś sobie z tym nie radzę.
Wiem, że to niestety problem wielu współczesnych kobiet- problem i spora frustracja. Nasze mamy, teściowe, babcie często łapią się za głowę, że „jak to”, „dlaczego” itd. A ja powiem tak: bardzo przywiązywałam do tego wagę do pewnego czasu. Robiłam milion prań dziennie, potem frustrowały mnie góry prasowania, które zalegały i zalegały a ja nie miałam kiedy ich ruszyć. Mąż upominał się o czyste rzeczy, ja mówiłam że je w końcu uprasuje. Umiałam zapomnieć odebrać rzeczy z pralni, nie kupić jakiś środków czystości, odkryć zalegający kurz pod łóżkiem i inne. Czemu mnie to tak frustrowało skoro naprawdę nie miałam kiedy tego zrobić? Dlaczego tak bardzo brałam to do siebie mimo, że nie leniłam się w tym czasie na kanapie tylko pracowałam praktycznie 7 dni w tygodniu plus studiowałam? Jak to jest, że w przeświadczeniu większości ludzi, to kobieta bez względu na wszystko ogarnia sprzątanie a mąż choćby nie miał zupełnie nic do roboty, może sobie pozwolić jedynie na męskie zajęcia?
Powiem Wam, że wykurzają mnie te stereotypy, że facet to może skosić trawę prężąc klatę czy wynieść śmieci, ale na pewno nie prasować czy zmywać. Jesteśmy takimi samymi ludźmi, panuje równouprawnienie. Nie jest już tak, że my pracujemy wyłącznie w naszych domostwach a mężczyźni polują poza domem. Skoro jest więc równouprawnienie to chyba można by wspomóc swoją kobietę, która również wraca po całym dniu w pracy, w pracach domowych. O ile mniej frustracji by w nas wtedy było, prawda?
Mam to szczęście, że W. akurat włącza się w zajęcia domowe. Umie nastawić pranie, zmywa gdy ja dla nas gotuje, prasuje mi rano rzeczy do pracy, bo wie, że szybciej się szykuje niż ja. Nie ma problemu z zakupami czy wyniesieniem śmieci. Taki chłop to skarb ;)
Słucham jednak koleżanek, wracam do czasów nie tak idyllicznych i przykro mi. Faceci mówią „chciałaś równouprawnienia to je masz”, ale czy to że wzięłyśmy sobie na głowę część ich obowiązków w zamian za równe traktowanie nie powinno dawać nam prawa do tego byśmy tak samo na równi, dzielili się tym wszystkim domowym, niekoniecznie przyjemnym? Czemu ja mam zmywać, skoro cierpią na tym moje świeżo pomalowane paznokcie? Chętnie poodkurzam czy upiorę rzeczy domowników a on może w tym czasie zająć się czymś co niekoniecznie lubię, prawda?
My, współczesne kobiety, mamy tendencje do albo zawalanie się milionem zajęć, z którymi z zupełnie prostych przyczyn sobie nie radzimy i cierpi na tym nasze ego, albo oddajemy się i postanawiamy nie szukać rozwiązania „ w pół drogi”, tylko cierpieć po cichu nie prosząc o pomoc. Dziewczyny, XXI wiek to nie czas Kopciuszka. Zamiast pracować na dwa etaty i wyrzucać sobie brak czasu dla dzieci, dla męża czy niedostatecznie dopieszczony dom, po prostu poproście go o pomoc, zachęćcie dzieci by Wam pomagały albo, jeśli Was stać, poszukajcie płatnego wsparcia ☺ Pamiętajcie, że Wasza płeć nie zmusza Was do zajęć, których nie lubicie, na które nie macie czasu i z którymi się zwyczajnie nie wyrabiacie. To, że w domu ma być czysto i miło to jest oczywistość, ale nie może tam tak być za cenę Waszego zdrowia, czasu, czasu dla dzieci i komfortu psychicznego. Taki oto temat do przemyślenia, który zakwitł mi w głowie….podczas porządków.
Miss Planner says
Ten program (Perfekcyjna Pani Domu) jakoś mobilizował mnie do sprzątania, więc jak już wiedziałam, że naprawdę powinnam ogarnąć dom, to go sobie włączałam i jakoś to na mnie działało :P To był jedyny plus, bo nie lubię go za to, że sugeruje przez przesadzony test „białej rękawiczki”, że nawet odrobina kurzu w domu to wielka zbrodnia…i można sobie pomyśleć, że skoro u nas tak nie ma to jest coś nie tak. A wcale tak nie jest i zgadzam się z Tobą w 100%! :) są ważniejsze rzeczy niż perfekcyjny dom.
Homebutik says
Przecież wcale nie musi być „perfekcyjnie”, żeby było czysto, trochę zdrowego rozsądku nawet w tak błahej rzeczy jak sprzątanie też jest potrzebne :)
Desi says
A u mnie właśnie tak jest i nic nie mogę na to poradzić …… po powrocie z pracy a pracuje od 8 do 15 bo rano ja synka odprowadzam do przedszkola a mój mąż od 7-15 bo odbiera tak się podzieliliśmy by malucha nie zrywać z samego rana . On wraca godzinkę wcześniej do domu ale to ja muszę po powrocie zrobić obiad, posprzątać, poodkurzać czy pozmywać…. nawet ostatnio zrobiłam doświadczenie , mamy połączony salon z kuchnia i zostawiłam brudne naczynia w zlewie przez cztery dni a korciło mnie bardzo by je zmyć mój maż nie ruszył nawet palcem a wierz mi wstyd okropny bo przychodzili teściowie ale on i tak twierdził że to moja wina bo zmywaniem w naszym domu mam się zajmować tylko ja……. czasami mam ochotę wyć z niemocy ale cóż poradzę jak to się mówi widziały gały co brały…. choć w moim przypadku to chyba nie pasuje …. bo my zaręczyliśmy się i pobraliśmy bardzo szybko i chyba za szybko……
karmel says
Desti, a może powinnaś go uświadomić, że czasy gdy kobiety były przykute do zlewu minęły mm? To, że facet pomoże w domu nie pozbawia go męskości- przeciwnie. Do tego bardzo często nie robią pewnych rzeczy bo…nie mówimy im wprost, że tego oczekujemy! Próbuj- trzymam kciuki! :)
Rrruda says
Mój były nic nie robił w domu. Ciężko sie było doprosic go o cokolwiek. Oboje pracowaliśmy a wiele razy wysłuchiwałam od niego pretensjecze nic niw robię. A prócz pracy dom i dzieci były na mojej głowie. Kiedy mnie zostawił to wrecz odetchnęłam z ulga. Ilez razy były o to wojny. Poprawiało sie na chwile po czym wracał do starych nawyków. Na szczęście teraz mam święty spokój. Może i zmarnowałam przy nim spoto życia ale lepiej być samemu niż z kimś kto mną pomiatał kompletnie mnie nie szanował i dzieci miałyby na to patrzeć.
Katarzyna says
Z emancypacją jest tak, że to my (kobiety) jej chciałyśmy, nie mężczyźni. Mężczyznom było na rękę byśmy siedziały w domu i zajmowały się wszystkim tym, czym oni nie chcą się zająć. Wielowiekowe przyzwyczajenia trudno jest zmienić. Patrząc z perspektywy łatwo dostrzec, że emancypacja nie dała nam wcale tak wiele. Wręcz przeciwnie, musimy pracować o wiele ciężej niż kobiety sprzed okresu emancypacji. Nieustannie musimy udowadniać swą wartość w oczach mężczyzn, a i tak na końcu oczekuje się od nas, że to my zajmiemy się wszystkimi „babskimi” sprawami (prowadzeniem domu, wychowaniem dzieci, etc.). Na dodatek niektóre panie jakiś czas temu stwierdziły, że należy zrównać wiek emerytalny kobiet i mężczyzn i uważały to za „zrównanie praw”. Same zatem sobie fundujemy piekło jak widać. Poza tym, cóż, dzisiejsi mężczyźni byli kiedyś chłopcami, których matki nauczyły i pokazały jak traktuje się kobiety dając im przykład w rodzinnym domu. Nie twierdzę, że emancypacja nie była potrzebna, tylko wydaje mi się, że same kobiety, przynajmniej znaczna ich część, do niej nie dorosła, bądź opacznie z niej korzysta (to, że możemy wiele nie oznacza, że możemy wszystko). Skutkiem tego mamy dziś kobiety, których całymi dniami nie ma w domu, mężczyźni też coraz dłużej pracują, dzieci są hodowane a nie wychowywane, o więziach rodzinnych, międzypokoleniowych nie wspomnę. Zawsze w życiu jest coś za coś. Nie można mieć ciastka i jednocześnie go zjeść. Nie można mieć wszystkiego. Zawsze trzeba coś wybrać, a coś stracić. A mieszkanie, cóż jestem przeciwna skrajnościom. Przesadnie nie/perfekcyjny dom – tylko na filmach i w programach tv (patrz: Perfekcyjna Pani Domu i programy o obsesyjnych zbieraczach).