Dziś rano zastanawiałam się co faktycznie zaważyło na tym, że moje związki były wcześniej takie, jakie były a dziś, jestem z kimś, kto, choć nie jest ideałem dokładnie tak samo, jak ja, sprawia, że czuje się szczęśliwa, bezpieczna, kochana i…pewna.
Cóż, to chyba szczerość i podobne priorytety, ale o tym już kilkukrotnie wspominałam. Myślę, że ważną kwestią było podejście do nowej relacji po tylu zawodach, jak do wielkiego życiowego projektu. Projektu, który tym razem ma być dopracowany, oparty na stabilnych i trwałych fundamentach oraz wybudowany z głową na podstawie nasze doświadczenia. W dzisiejszym zabieganym, zakłamanym i zachwianym świecie, ciężko trafić na kogoś, kto spełnia, choć połowę naszych oczekiwań. Jeśli więc tak jak ja, trafiasz na kogoś kto jednogłośnie zgadza się z tobą właściwie na wszystkich płaszczyznach, gra warta jest świeczki i powzięcia właśnie takiego planu.
Przede wszystkim uczucie i przyjaźń. Składowe, które pozwalają dwóm osobą przezwyciężyć każdą burzę i nawet w momencie, gdy uczucie przeżywa jakieś zawirowania, Twój najbliższy i najlepszy przyjaciel- twój partner- jest obok. To gwarant wsparcia, zrozumienia, szczerości.
Kolejną kwestią są wspólne cele. Jeśli on marzy o podróżach, ciągłym rozwoju, zmianach pracy, braku przywiązywania się do miejsc i ludzi a Ty chcesz pracy na etacie, wicia gniazda i stabilizacji — wiadomo, że się nie dogadacie i żadne gwiazdy i tęcze z motylami w brzuchu nic tu nie pomogą. Cele muszą być wspólne albo podobne-inaczej będzie klęska.
Umiejętność rozmowy i chęć zmian to kolejne punkty trudne do wcielenia w życie oraz wypracowania-nikt jednak nie obiecywał, że będzie łatwo ;) Zarówno pierwszego, jak i drugiego musimy się nauczyć, uzbroić się w cierpliwość, trenować i weryfikować czy to, co wydaje nam się, iż przekazujemy, faktycznie jest odbierane tak jak sobie tego życzymy i zrozumiałe. Najczęstszą bowiem przyczyną problemów z komunikacją jest a) jej brak, b) mówienie różnymi językami. Bariera to również brak chęci do zmian i pracy nad sobą i daną relacją. Wiele osób oczekuje tak zwanego „gotowca”, który będzie idealnie do nas dopasowany i bez mrugnięcia okiem zaakceptuje nas w 100%. Tak nie będzie- nie łudź się. Docieranie się jest nieodłącznym elementem i nie przeskoczymy go.
Ostatnią rzeczą, jaką bym dodała to szeroko pojęte szanowanie siebie, na które składa się: odnoszenie się do siebie i swoich bliskich z szacunkiem, szanowanie swojego czasu, szanowanie swoich pasji i zainteresowań, wspólne ustalanie planów na najbliższy i ten dalszy czas biorąc pod uwagę dobro obu stron oraz odpowiednie podejście do siebie nawzajem. Ot i mamy całość projektu „związek”. Teraz tylko trzeba wcielić go w życie.
Oczywiście nikt nie twierdzi, że będzie łatwo. Nikt nie mówi, że coś wydarzy się ot, tak i nie będzie okupione kłótnią, łzami, trudnościami- oczywiście, że będzie, ale…czy nie warto mimo wszystko spróbować? ;)
Taka sobie ja says
Rozwiedziona obserwuję Twój profil na fb już bardzo długo. Jesteśmy rówieśnicami. I powiem Ci, że tym postem Trafiłaś u mnie w punkt ! Jestem w trakcie rozwodu. Z Mężem cele życiowe nam się rozminęły, nie mieliśmy dzieci , więc postanowiliśmy rozstać się w zgodzie po 6,5 roku małżeństwa. Ja po rozstaniu poznałam kogoś. Wydaje się , że wybór najgorszy z możliwych. Przeszłość bardzo bujna a na dodatek młodszy 4 lata. Ale jest nam dobrze razem. On zaakceptował mnie z moim bagażem doświadczeń a ja Go z jego.Ten związek nie przypomina kompletnie mojego poprzedniego. Nie wiem jak to opisać ale od początku jest między mani jakaś taka nić porozumienia. Mimo, że jestem z nim krótko to rozmawiam swobodniej niż z Mężem. Z tamtego związku dzięki Bogu wiem czego chcę i potrafię to otwarcie komunikować! Dojrzałam do szczerości :-) I walczenia o swoje szczęście! Czy to będzie na zawsze nie wiem, bo nikt takiej gwarancji nie ma , ale na ten moment jestem szczęśliwa , że los postawił na mojej drodze tego Mężczyznę <3
Pezzini says
Tak czytam i się zastanawiam, wieloletni związek rozpadł się tuż przed ślubem. Rominelismy się, problemy, brak dojrzałości do stanu rzeczywistości mimo że oboje w okolicach 30.Zamieszkanie razem to próba ogniowa dla związku. Trudno, rozdział zamknięty. Potem próbowałam nawiązać nowe znajomości żeby się nie zamykać na ludzi i siebie. Rozwinęłam skrzydła i stałam się szczęśliwa.Zamiast żałoby i depresji psycholog, nowe zajęcia, ludzie. Spotkałam kogoś wartego uwagi, zainteresowania ale jego żałoba po poprzednim związku nie minęła, boksuje na każdym kroku i mam dość . Jest zmęczony życiem a ja widzę że przyjacielska relacja zaczyna być toksyczna. To prawda że każdy związek jest inny, co chce mieć w swoim? Skrzydła, motor do działania i moc patrzeć w przyszłość gdzie będzie rodzina.