Na Insta pisałam Wam dziś, że temat odnośnie zaufania w związku, sfery prywatności każdego z partnerów i jej granic narodził się podczas rozmowy z jedną z Was. Nie jest to przecież coś co w każdym związku wygląda identycznie i może mieć jakieś bardzo sztywne granice. To każda relacja buduje sobie jakieś ramy a czasem po wielu wspólnych latach, ciężko jest nam mimo wszystko odpowiedzieć sobie na kilka pytań, które zdawać by się mogły kluczowe.
Rozmowa, o której wspominam, dotyczyła finansów oraz wspomnianej prywatności. O finansach pisałam Wam już w lutym odnośnie tekstu dotyczącego podziału kasy w związku oraz tego jak nią gospodarują kobiety, a jak mężczyźni. Prywatność za to odnosiła się i do tego jak każdy z partnerów gospodaruje swoimi pieniędzmi (na swoim koncie), na co je wydaje i z czego powinien lub chce spowiadać się temu drugiemu. Odnosi się również do tego na ile partner może sam i na własną rękę nas sprawdzać (jakkolwiek źle to brzmi).
Oczywiście w zależności od tego jaki model związku przyjęliśmy, te granice zapewne będą różne. U mnie każde z nas ma swoją pensje, wydatki, na które ją przeznacza i wspólne, którymi się dzielimy. To co sobie na koncie zostawiamy, co sobie kupujemy czy odkładamy, jest sprawą nas samych. Nie mamy przed sobą tajemnic dotyczących kasy (chyba, że kupiłam już 5 parę butów w danym miesiącu ;) ), nie mamy problemu by o niej mówić czy planować wydatki. Nie jest to dla nas kłopotliwe czy krępujące. Nie wszyscy jednak tak mają. Zarówno z badań jak i rozmów z Wami wynika, że temat ten jest drażliwy, czasem bywa powodem kłótni i niesnasek.
Czy więc możemy wymagać od partnera spowiadania się z wydatków? Czy mamy obowiązek by tłumaczyć się z tego, ile i na co wydaliśmy mając osobne konto czy tylko wtedy, gdy jest ono wspólne? Czy odkładanie pieniędzy bez informowania o tym partnera (chodzi o te własne), powinno być powodem do niepokoju czy naruszenia zaufania? Jak zareagować na partnera, który na własną rękę i bez naszej zgody prześwietla nasze wydatki? To tylko część pytań, z którymi się zwracacie…
Moje zdanie jest takie, że to każda para wewnątrz swojego związku ustala zasady dotyczące zarówno waszej osobistej prywatności jak i finansów. Są pary, które wzajemnie grzebią sobie w laptopach, telefonach czy wiadomościach i takie, które te sfery szanują i ich nie naruszają. Są takie, które dzielą się informacją o każdej wydanej złotówce i takie, które tego nie potrzebują. To jak dużym zaufaniem siebie obdarzamy na tych płaszczyznach oraz na ile sobie pozwalamy jest kwestią niepisanej umowy między nami oraz takiego dogadania się między sobą by obie strony czuły się komfortowo. To samo tyczy się też innych rzeczy, takich jak osobne wychodzenie, to że on czy ona nie wchodzi do łazienki, kiedy Ty tam jesteś, czy nie nasłuchuje pod drzwiami, gdy drugie wychodzi rozmawiać przez telefon w innym pomieszczeniu.
Zdrowy rozsądek w tym temacie wbrew pozorom, bywa cholernie ważny w perspektywie wspólnego życia, emocji, szczerości oraz otwartości między nami a także wspólnego dobrego funkcjonowania na co dzień. Co jednak najważniejsze- to co w tej kwestii ustalicie musi być dla obojga komfortowe. To absolutna podstawa. Musi również działać w dwie strony tak samo.
Magda says
Co do pieniędzy to przerobiłam już wspólne konto i szczerze powiem, że to się nie sprawdziło. Wiem, że już kolejny raz nie zaryzykuję. Pracuję więc cenię sobie niezależność finansową, bo nie muszę pytać partnera czy mogę kupić tusz do rzęs (a znam takie przypadki). Cenię sobie pewną równowagę-skoro mamy wspólny dom to dbamy o niego wspólnie w miarę możliwości. Partnerstwo jest określeniem idealnym.
SAMA says
Co zrobic kiedy moja 17 letnia corka nie daje mi sie zwazac , ulozyc zycie na nowo ?