Dzisiejszy post będzie miał charakter i tematykę typowo rozwodową, a to za sprawą nowych informacji dotyczących pomysłów na zmiany w procesie rozwodowym. Chodzi o pomysł, który pojawił się już kilka lat temu, a teraz po raz kolejny ujrzy światło dzienne w nieco zmienionym kształcie… Ja osobiście jestem szalenie ciekawa co z niego wyniknie, jak również tego co myślicie na ten temat. Zanim jednak przejdziemy do dyskusji, chciałabym abyście przeczytały o co chodzi oraz jakie jest moje zdanie w tej sprawie.
Pomysłem Ministerstwa Sprawiedliwości jest niejako zmuszenie zwaśnionych małżonków do dogadania się między sobą z pomocą mediatora. Chodziłoby tu głównie o sytuacje związane z opieką nad potomstwem, podziałem obowiązków, dogadania się polubownie bez wojny i całego tego rozwodowego cyrku. Praca z mediatorem miałaby zacząć się zanim rozpocznie się sprawa w sądzie tak, by przebiegła ona sprawniej i mniej boleśnie. Z tego co wiem, niekoniecznie jednak mediator ma się pojawiać jedynie w rozwodach, w których chodzi o dzieci, lecz szczegóły nadal nie są znane.
Moje zdanie na temat tego pomysłu jest takie, że nie można nikogo do niczego zmusić, ale…uważam, że każdemu małżeństwu w drodze do rozwodu mediator może niezwykle pomóc, a na pewno mu nie zaszkodzi. Dlaczego? Dlatego, że sytuacja rozwodowa generuje w nas ogromny stres i emocje, przez co często nie myślimy racjonalnie. Unosimy się dumą, honorem, jesteśmy zaślepieni złością, zazdrością rozpaczą i brak nam logiki oraz jasnego spojrzenia na sytuacje. Nie umiemy znaleźć dystansu w całej sytuacji, nie potrafimy przemyśleć tego co się zaraz wydarzy oraz konsekwencji na chłodno. Często nasze zachowania dyktowane są nie tylko emocjami, ale i złymi doradcami, którzy bywają stronniczy, nielojalni, nie mają koniecznej wiedzy lub zwyczajnie nie umieją być obiektywni. I tak jak nie można zmusić kogoś do terapii i oczekiwać, że przyniesie skutki, tak do mediacji można i wydaje mi się, że gdyby do tego doszło:
– część małżonków miałaby szansę rozstać się w pokojowej atmosferze,
– ustalić najlepsze możliwe warunki do wychowania wspólnych dzieci,
– wyjaśnić sprawy między sobą i wzajemnie siebie zrozumieć,
– mieć czas by wyłączyć emocja a wyłączyć myślenie,
– pochylić się nad swoim związkiem i dostrzec co poszło w nim nie tak oraz jakie błędy popełnili,
– być może zdystansować się i dogadać tak, by spróbować odbudować swoje małżeństwo w niektórych przypadkach,
– wejść w dialog dzięki bezstronnej osobie trzeciej- zrozumieć wzajemne racje dzięki komuś kto pomoże im przekazanie wzajemnych informacji.
Nie wiem, jak Wy odnosicie się do tego pomysłu, ale wydaje mi się, że nie jest on niczym złym. Biorąc pod uwagę sprawy rozwodowe, które ciągną się latami, ponieważ małżonkowie jak dzieci toczą ze sobą wojny, w których brak sekundanta i wsparcia. Konflikty między nimi, które z pewnością zostałyby wyjaśnione i naprawione z pomocą specjalisty oraz dzieci, które w sytuacji rozstania rodziców, cierpią najbardziej. Jestem jednak bardzo ciekawa Waszego zdania i zapraszam Was serdecznie do dyskusji w tej sprawie.
p.s: Miałam również okazje wypowiedzieć się w tej sprawie na antenie radiowej Czwórki. Sami posłuchajcie :)
>> https://www.polskieradio.pl/10/5367/Artykul/2045127,Czat-Czworki-28-lutego-godz-1505
Z Pamiętnika Zołzy says
Zgadzam się, że mediacje są pomocne kiedy przy rozwodzie pojawiają się kwestie sporne, ale w sytuacji kiedy obie strony są zgodne to nie wyobrażam sobie aby na siłę próbować godzić małżonków. Sama rozwiodłam się w ubiegłym roku i wiem, że mediacje nic by nie dały. W naszym przypadku rozwód był tylko formalnością, bo nasz związek rozpadł się już wcześniej. Jeżeli małżonkowie są zdecydowani na rozwód to ich decyzja powinna zostać uszanowana.
Żaba says
Ogólne założenie mnie też przekonuje. Ale ciekawią mnie również szczegóły tzn. skąd będą to mediatorzy, kto będzie za to płacił, w jakim trybie to się będzie odbywać, jak długo trwać (czy to jedno spotkanie? czy jednak cykl, co wydaje się przy mediacjach i negocjacjach jest zasadne :) ) i tym samym jak to wpłynie na wydłużanie się czasu oczekiwania na sprawę i cały proces no i jakich spraw będzie to dotyczyć… No i niepokoi mnie jeszcze nieco szerszy kontekst zmian wokół tego tematu – bo chociażby słyszałam, że mają znacznie wzrosnąć też opłaty/koszty sądowe i te rozwodowe też, a poza tym w zmianach szkolnych do Wychowania Do Życia w Rodzinie ma min. wybrzmiewać mocno nierozerwalność małżeństw, ról małżeńskich itp. Więc patrząc na ogólne tendencje, to mam jednak dużą obawę, czy wyżej opisane zmiany faktycznie wprowadzą ułatwienie i pomogą w tych wypisanych kwestiach… czy jednak będą dodatkowym powodem przeciągania się tych spraw rozwodowych, co wpisze się w konwencję „utrudniania rozwodu”…
Kama says
Myślę że to dobty pomysł i może niejedno małżeństwo uratować. Wydaje mi się, iż często zdaza się ze małżonkowie pochopnie podejmują decyzję o rozwodzie a po upływie czasu i emcji okazuje się ze jednak życ bez siebie nie mogą. Znam dwie takie pary z bliskiego otoczenia , które o rozwodzie postanowiły ponownie zawrzeć związek małżeński. Myślę że mediator w takich wypadkach mógłby pomóc dogadac się obu stronom zanim zdecydują się na rozwód.
Ludzie często w emocjach a szczególnie złości nie potrafią myśleć racjonalnie
M says
Mediacja potrafi mocno wydłużyć rozwód. Ma ona sens jeśli obie strony w ogóle chcą się jakkolwiek porozumieć. Obawiam się jednak (z własnego doświadczenia i obserwacji otoczenia), że większość rozwodów nie jest tylko formalnością (bo jedna ze stron się czuje pokrzywdzona więc tak naprawdę oczekuje zadośćuczynienia a nie dogadania się). Pamiętać też należy że przy tak skonstruowanym prawie okaże się że osoba doznająca przemocy będzie zmuszona do mediowanie ze sprawcą – patrz- zmuszana do częstego kontaktu z taką osobą. Na chwilę obecną sędziowie (podobno) kierują na mediację jak chcą sobie dać więcej czasu na zapoznanie ze sprawą – odłożyć w czasie rozprawę kolejną – do waszej oceny zostawiam to czy ta motywacja jest ok.
Julianna says
Cześć Karolina, trafiłam na twojego bloga przypadkiem poprzez FB;) Szkoda, że nie znalazłam go wcześniej gdy byłam w trakcie rozwodu, pewnie wtedy byłby mi łatwiej. Podoba mi się pozytywna energia z jaką piszesz. Gratuluje!
Jeśli chodzi o zmiany jakie mają zajść w procedurze rozwodowej to ja wcale nie widzę tego zbyt pozytywnie! Dla mnie rozwód i tłumaczenie obcej osobie (sędziemu) dlaczego chcę się rozwieźć był już wystarczająco stresujący i nielogiczny. Teraz dodatkowo przekonać trzeba będzie mediatora o tym, ze naprawdę nie chcemy być razem.
A rozwiewając wątpliwości dziewczyn z komentarzy to my zapłacimy bo drastycznie wzrasta opłata za pozew. Mediatorem może zostać każdy po ukończeniu krótkiego kursu! Tak- sama miałam możliwość ukończenia takiego w Poznaniu!
Mój rozwód był wystarczająco długi i skomplikowany- ciągnął się 2 lata a nie było dzieci! ‚