!!NOWY POST!!
Czy da się stworzyć udany związek z rozwodnikiem? Czy wejście w relacje z osobą rozwiedzioną z góry jest skazane na porażkę i czy taki związek w ogóle może byś szczęśliwy? W społeczeństwie pokutuje przekonanie (szczególnie wśród osób starszych), że osoba rozwiedziona („drugi sort” lub „z odzysku”), to najgorszy możliwy wybór i skutecznie stara się zniechęcić każdego, kto choćby rozważa taką relację. Czy faktycznie tak jest? A może strach ma wielkie oczy?
Jak wiecie nie jestem zwolenniczką wrzucania wszystkich do jednego worka. To, że ktoś jest rozwiedziony, jego małżeństwo się rozpadło, coś poszło nie tak, nie jest żadnym wyznacznikiem jego „kompetencji” jako partnera. Pokazuje tylko, że relacja z tą konkretną osobą z jakiegoś powodu się zakończyła. Oczywiście powody są istotne, ale nie muszą odnosić się do każdej kolejnej potencjalnej osoby, z którą chciałby się związać. Każda relacja to nowa, czysta karta… Pewnie wydarzenia zmieniają również samych zainteresowanych. Jeśli wyciągamy wnioski z tego co nas spotyka, odrabiamy lekcje, uczymy się na błędach, możemy po traumie jaką bywa rozwód, stać się wręcz partnerem idealnym.
Oczywiście czynnikiem wpływającym na to co jest po rozwodzie i jak nasz ex związek wpływa na kolejny, są okoliczności takie jak wspólny majątek, dzieci, sprawy, które nadal nas łączą i łączyć będą… To czy potrafimy być ponadto, chcemy i umiemy się dogadać, czy przepracowaliśmy to co się wydarzyło. Do tego oczywiście potrzeba dobrej chęci, woli zawalczenia oraz pokory zarówno z naszej strony, jak i ze strony ex partnera i nowej osoby, która pojawia się w naszym życiu. Przed każdą z nich, jest do wykonania pewna praca. Nie jest to jednak rzecz niewykonalna, co pokazuje bardzo wiele choćby Waszych historii, które każdego dnia czytam…
Odnosząc się choćby do mnie samej, chciałabym podkreślić, że mimo iż rozpad małżeństw jest ciężki i ja sama traktuje go jako porażkę, z perspektywy czasu stwierdzam, że była to dla mnie szalenie cenna i potrzebna lekcja. Wiele się dzięki niej nauczyłam, dowiedziałam o sobie i samej instytucji małżeństwa. To wydarzenie zmieniło mnie i zrewidowało moje spojrzenie na partnerstwo oraz bycie z drugą osobą. Dzięki tej sytuacji poznałam lepiej siebie, swoje potrzeby oraz jasno określiłam sobie czego w związku, oraz partnerze szukam. Wiedziałam już też co sama mogę mu zaoferować. Przepracowanie całej tej sytuacji plus spora doza pokory, pozwoliły mi ostatecznie stworzyć związek o jakim zawsze marzyłam, oparty na solidnych i bardzo istotnych fundamentach: przyjaźni, szczerości i miłości. Dzięki temu mój stan cywilny nie był dla mojego, obecnego już męża, istotny. Ważni byliśmy my i to, co nas łączy. Zarówno jego przeszłość, jak i moja, były kwestią drugoplanową.
Chciałabym też podkreślić, że niezależnie od tego czy jest się panną/kawalerem, czy rozwódką/rozwodnikiem, w pewnym wieku każdy z nas ma już jakiegoś rodzaju bagaż i doświadczenia, które czy tego chcemy, czy nie, będą na nas rzutowały. Ostatecznie jednak liczy się to, jakimi jesteśmy ludźmi i co czujemy do tej drugiej osoby. Nikt nie twierdzi, że będzie łatwo, ale z drugiej strony… Żaden związek na początku, nie daje nam absolutnie żadnej gwarancji sukcesu. Nie gwarantuje jej ani wiek, ani pochodzenie, doświadczenia przy przejścia- ostatecznie wszystko i tak jest w rękach naszych i drugiej strony. Wpływ ma uczucie, chęć, praca i szczerość.
Syla says
Boże początek mnie trochę przeraził. Zaraz będzie rok jak się rozwiodłam… Półtora roku jak się wyprowadziłam z naszego mieszkania. Wróciłam do rodziców. Czekamy nadal na termin podziału majątku. Nie umiem się jeszcze otworzyć na nowe… Nie umiem albo nie chce. Boję się. Tak samo jak Ty, rozwód traktuje jako porażkę… Nie umiem się chyba z nim pogodzic. Dzięki Bogu dzieci nie mieliśmy, nie mamy że sobą teraz żadnego kontaktu… Jakoś się ułoży. Jakoś to będzie.
Dziękuję że jesteś
Kasia says
Hmmm, porażka to by była zostać w czymś, co nie działa i unieszczęśliwia. Zakończyć małżeństwo, to jednak odwaga. Nie ma co się biczować, ludzka rzecz błądzić, byle wyciągnąć wnioski i traktować jak lekcję.
Marcin says
Wydaje mi się że podstawa to umieć wyciągnąć wnioski dlaczego „coś poszło krzywo”. Jestem mediatorem i trochę siedzę w „związkach”. Rozwód to trudna rzecz, ale nie ma nic gorszego jak popełnić po raz drugi; a bywa i trzeci…; błąd.
Wyciągnij wnioski i do przodu ;)
Jagoda says
Z alkoholikiem psychopata bez empatii żadnej sie nie uda. Na początku bedzie ja oszukiwał grał zakładał maskę cudownego. A jak juz poczuje sie pewien , stanie sie skurwielem i pokaże jak sie chla i kim jest. życzę mu smierci w męczarniach albo pod kołami tira . Przeklinam go i niech spadną na niego wszelkie nieszczęścia i choroby. I na jego rodzinę. Oby wyzdychali w chorobach i wypadkach.
Karo Again says
Ale my mówimy o rozwodnikiem a nie o alkoholiku czy wariacie. Stan cywilny w tej sytuacji nie ma nic do rzeczy, bo to kwestia uzależnienia…
Z Pamiętnika Zołzy says
To bardzo ważny temat i w dzisiejszych czasach bywa dalej trudny. No cóż, dziś nie powinno być to już nic szokującego, ale rozwodnik czy rozwódka mogą być postrzegani różnie, niestety. Warto pamiętać, że życie różnie się układa i nie można nikogo skreślać i odmawiać prawa do szczęścia. Zauważyłam, że możliwość stworzenia szczęśliwego związku przez rozwodnika często uwarunkowana jest okolicznościami w jakich rozpadł się poprzedni związek np zdrada powoduje, że trudniej nam ufać itp. Wiem jednak, że wszystko da się rozwiązać, potrzeba tylko czasu i cierpliwości, a przede wszystkim nic na siłę.
Ona555 says
Rozwódka czy rozwodnik którzy zdradzili to są gorsi? Tylko zdrada jest spowodowana różnymi czynnikami… Nie nam to oceniać. Jak ktoś jest nieszczęśliwy w związku szuka wsparcia itp. Może zdradzić… I co powoduje to że jest gorszym człowiekiem. Ja zdradziłam choć on też… Nie byliśmy szczęśliwi poszukaliśmy szczęścia gdzie indziej. I tyle. Nie czuje się przez to gorsza. I nie obchodzi mnie opinia innych. Życie mam tylko jedno i chcem być z osobą która kocham. Dlatego się rozwiodłam i jest super Dziecko nie wysłuchuje wyzwisk w moja stronę i kłótni czasem lepiej się rozstać i tyle.
Gośka says
Zdrada jest zawsze zła. Zamiast zdradzać i tym samym oszukiwać kogoś, kogo się kiedyś kochało powinno się szczerze porozmawiać. Prosto w twarz powiedzieć : nie jestem szczęśliwa, zasługuję na coś więcej, dzięki za te lata, żegnaj. Takie trudne? Tak trudno być uczciwym i prawym człowiekiem?
Mnie zdradzono. Sześć lat razem, cudowne życie, dopasowanie idealne.
W niecały miesiąc po zaręczynach poszedł z inną. To był już ten czas, że za niecały rok miał byc ślub. Odeszłam natychmiast, on nigdy nie przeprosił, nie wyjaśnił.
Dlaczego zdrada jest zła? Bo ktoś zdradzony jeszce długo ma bardzo obniżone poczucie własnej wartości. Zaufać nowej osobie jest podwójnie ciężko…. Właśnie przez to doświadczenie.
(Zdradzony) Został zraniony, bo ktoś komu ufał wbił mu nóż w plecy. To odbija piętno na psychice, łamie na długo albo wręcz niszczy zdradzonemu życie.
Chlubić się tym, że zdradziłam? Nigdy w życiu. Nie zdradzać. Nigdy.
Kasik says
Też tak uważam. Zostałam porzucona po 14 latach małżeństwa . Mam z byłym mężem 3 dzieci . Przechodzę tak straszne chwilę, że czasem myślę , że tego nie zniosę . Przechodzę przez piekło rozwodu. Nasz związek był burzliwy kłótnie nadużywanie alkoholu przez męża zaniedbywanie obowiązków i ciągle poczucie zaniedbania ja nie potrafiłam wyrażać swoich emocji stawiać granic . Odszedł do innej ale mnie okłamywał , że nikogo nie ma . W trakcie odchodzenia upakarzal, wyzywał . Kiedyś przyszedł pijany i odważył powiedzieć mi o zdradach . Teraz gdy sprawa jest w sądzie oczywiście się ich wypiera. Od żony jego przyjaciela wiem , że się do nich przyznał . Chodził z kobietami do hoteli i mnie zdradzał. Teraz mówi mi , że cieszy się że odszedł teraz wie , że żyje i jest szczęśliwy. A ja się obwiniam mam poczucie , że to przez mnie że się z tego nie podniosę nigdy. Czuje wstyd upokorzenie jestem nikim nie iem zająć się dziećmi domem tak jak kiedyś chciałabym zasnąć i obudzić się gdzie indziej w nowym miejscu czasie chce żeby ten ból już minął odszedł
Zdradzona says
Zostałam zdradzona… wiedliśmy spokojne szczęśliwe życie przynajmniej tak mi się wydawało… praca, dom, dziecko… aż nagle odkryłam, że on ma inna na boku…
Minęło dwa lata a ja wciąż nie mogę sobie poradzić z sytuacja jaka mnie spotkała. Meczy mnie pytanie dlaczego to zrobił…
Bardzo chciałabym być w nowym szczęśliwym związku ale nie potrafię, nie potrafię się otworzyć przed nową osobą…
Nie pomogły terapie, leki…
Zagubiona says
Właśnie jestem świeżą rozwódką i czuję się z tym okropnie.Cały czas myślę o mężu że go zostawiłam.
Mam tyle współczucia dla niego.
Zawsze mi mówił że nie wyobraża sobie życia bezemnie i naszej córki . Ten ból przyszedł dopiero po rozwodzie. Nie umię sobie z tym poradzić.
Budzę się w srodku nocy zlana potem.
Jestem katoliczką i tu się pojawił następny problem.
Nie mogę przystępować do komunii a przy spowiedzi nie dostanę rozgrzeszenia.
Prawnie nic mnie z mężem nie wiąże ale przed Bogiem dalej jestem jego żoną .Według kościelnego prawa śmierć może nas tylko rozdzielić.
Jak radzicie sobie z tym?