!!NOWY POST!!
Długo zastanawiałam się jak podsumować wydarzenia i przemyślenia ostatnich kilku dni. Czy pisać o tym czy nie. Czy w ogóle cokolwiek komentować, bo nawet to na moim własnym profilu jest niemile widziane (!!). Przeczytałam masę wiadomości od Was. Wiele z Was stanęło w mojej obronie w komentarzach, za co bardzo dziękuję ♥ Tak samo jak za rady, słowa wsparcia, wasz punkt widzenia- wszystko to biorę na klatę i do serca.
To wszystko wpłynęło bardzo na moje postrzeganie tego co robię, jak chcę to robić oraz utwierdziło w przekonaniu, że absolutnie nie mam zamiaru naginać się i zmieniać pod kogoś… Jestem tutaj sobą od początku do końca od 4,5 roku. Razem ze mną zmieniał się ten blog oraz moje kanały SM. Nie udaje i nie będę kreować się tu na kogoś kim nie jestem- a nie jestem już smutna, zagubiona i sfrustrowana. Kiedy zaczynałam pisać bloga również taka nie byłam, bo całą tą negatywną i bolesną drogę miałam już za sobą. Jedyne co się zmieniło to fakt, że od tego czasu przybyło mi trochę lat, siwych włosów, mam cudną córeczkę i fantastycznego męża (nie jest moim konkubentem :D). To tylko potwierdza wszystkie te rzeczy, o których od tych kilku lat, dla Was piszę. Jeśli chcemy zmian, chcemy ruszyć z miejsca, możemy to zrobić- nawet będąc rozwiedzioną! Wydaje mi się, że to akurat bardzo dobra informacja dla wszystkich niedowiarków ;)
Wnioski jakie wysnułam są bardzo proste:
- Mój blog, mój profil to coś, co tworze od lat i nie pozwolę ingerować w jego kształt nikomu z zewnątrz (tym bardziej anonimowym trollom).
- Dokumentuje swoje przejścia, obserwacje, zmiany jakie we mnie zachodzą i drogę do tego miejsca, w którym jestem teraz. Nie mam zamiaru tłumaczyć się i przepraszać za to, że zmieniłam swoje życie na lepsze. To pozytywna motywacja, jeśli kogoś motywuje lub poprawia mu humor utwierdzanie go w przekonaniu, że jego życie po rozwodzie się skończyło i będzie wiecznie nieszczęśliwy, to znak, że jest w złym miejscu.
- Czym innym jest konstruktywna uwaga wysłana na priv w dobrej wierze a czym innym gówno- burza w komentarzu, sprowadzająca się do mieszania mnie z błotem. Ja takich zachowań nie uznaje i nie będę się na nie godzić.
- Jedna z pań, zarzuciła mi ostatnio brak dystansu do siebie. Moi drodzy, mój dystans do siebie kończy się w momencie, kiedy ktoś mówi o mnie nieprawdę, obraża mnie lub moją rodzinę czy stara się ośmieszyć.
- Tu przechodzimy do punktu, w którym obrażani są moi bliscy. Ostatnio jeden pan w komentarzu odpowiedział rzucającej się do mnie pani, że: ona „już nie jest rozwiedziona. Ma bachora i konkubenta wiec musi robić kasę, żeby ich utrzymać”. Chyba nie muszę tego komentować? Dystans i brak reakcji? Hmmm…no nie bardzo w takich sytuacjach. Moje dziecko nie jest bachorem a mąż konkubentem. Nie utrzymuje ich również i na nikim z moich czytelników „nie trzepie kasy”. Od zarabiania pieniędzy mam etat moi drodzy. Tak, tak pracuje jak wy! J
- Nie utrzymuje się z bloga czy Instagrama. Pracuje jak każdy z Was na etacie a teraz jestem na macierzyńskim. Dodatkowo prowadzę firmę z mężem i uważam, że ostatnią rzeczą jaka powinna obcym ludziom zaprzątać głowę, jest zaglądanie do cudzego portfela. Nie wspomnę już, że rozmawianie z obcymi osobami o zarobkach jest kompletnym brakiem kultury i klasy. Ja nie interesuję się zarobkami nawet najbliższych mi osób, bo tak zostałam wychowana.
- Dystans do siebie… Wydaje mi się, że prezentuje go za każdym razem, gdy pokazuje się rano na Instastory- spuchnięta, niewyspana, nieumalowana i żartując z tego jak „kwitnąco” wyglądam o 6 rano. „Przepraszam” wszystkich, że na żywo wydaje się: niższa/wyższa/chudsza/grubsza/brzydsza/ładniejsza/inna… Tak, to nie odkrycie, że zdjęcia trochę kłamią. Na story pewnie widać więcej i…nie da się go retuszować 😉 Zapraszam do oglądania!
- Jedyne co „lansuje” na swoich mediach SM to fakt, że kobieta po rozwodzie może być uśmiechnięta, spełniona, szczęśliwa, zadbana, pełnowartościowa, a nie gorsza oraz czerpać z życia pełnymi garściami i spełniać się jeśli tylko tego chce!
- Kochani wiem, że najlepszą reakcją, jest brak reakcji i robię tak w 90% przypadków. Pozostałe 10% albo wymaga mojego komentarza, albo jest od razu blokowane, bo szkoda mi czasu i nerwów na dyskusje z kimś bez kultury.
- I na sam koniec- nikogo nie zmuszam go oglądania/lubienia i zgadzania się z moją osobą. Nie podoba Ci się tu? Przestań mnie obserwować- to naprawdę proste. „Klik” i masz mnie z głowy 😉
W związku z tymi 10 istotnymi dla mnie punktami, postanowiłam dokonać pewnej bardzo dużej dla mnie zmiany. Zmiany nazwy. Nosiłam się z tym od dawna, ale teraz absolutnie czuje się do tego gotowa. I to nie dlatego, że zmieni się tematyka bloga, że przestane pisać o swoich doświadczenia, dzielić się tym wszystkim czy wspierać Was dziewczyny w chwilach, kiedy Wasze małżeństwa się rozpadają. Nie zmieni się tak naprawdę nic poza nazwą, która chyba część osób ogromnie gryzie w tyłki. No bo jak to tak, rozwiedziona i szczęśliwa? Nie może być! ;) Może i będę to dalej udowadniać. Pewnie część osób zaskoczy ta informacja, ale to, że ktoś po rozwodzie jest uśmiechnięty, buduje nową rodzinę, spełnia się nie oznacza, że już rozwiedziony nie jest. Nie oznacza, że droga jaką pokonał, cierpienia, wyrzeczenia czy traumy nagle czarodziejsko znikają. To wydarzenie nadal jest zapisane w mojej historii i mimo ślubu i nowej rodziny, nadal mam na koncie rozwód ;) Serio, serio :)
Od teraz blog będzie się nazywał dokładnie tak jak moje konto na IG czyli Karo Again by Rozwiedziona.pl. Domena i adres bloga niezmiennie zostaje ten sam. „Karo Again” jako nowa ja: szczęśliwa, spełniona, inspirująca do zmian, pokazująca rozwiązania i…nadal rozwiedziona ;) Teraz do od ciebie zależy czy zostajesz, czy nie oraz czy wybierasz team „zmiany na lepsze” czy „smuty przeszłości”.
Buziaki,
Karo!
Agnieszka says
Brawo no i oczywiście, że zostaje. Jesteś super
karmel says
Dziekuje Aga! ♥️
Agnieszka Nierozwiedziona says
Cały czas zastanawiam się co kieruje niektórymi ludźmi. Co im daje ubliżanie i hejtowanie ? Po co piszą te przykre komentarze, przecież każdy z nas ma uczucia , każdy z nas ma pewne granice wytrzymałości. Czyżby to zazdrość ? Zamiast cieszyć się z czyjegoś szczęścia robią wszystko aby to szczęście komuś zniszczyć. Przykre Pozdrawiam serdecznie
Karo Again says
A pomyślcie sobie, że większość tworzy po to fikcyjne konta i maile… Dla mnie to przeciwne, że komuś się chce i ma na to czas..