Jak to jest kiedy tracisz wszystko? Kiedy ktoś zapytałby mnie o to wiele lat temu, pewnie odpowiedziałabym jakimś frazesem, bez zastanowienia i bez emocji. No bo jaką emocje możesz czuć w związku z czymś o czym nie masz zielonego pojęcia, prawda? Nie wiem czy w ogóle kiedykolwiek zastanawiałam się nawet nad taką opcją. Owszem, człowiek myśli co by było gdyby wyrzucili go z pracy, jak by zachorował, gdyby jego związek się rozpadł czy rodzina lub przyjaciele, nagle z jakiegoś powodu odwróciliby się od niego. Tylko czy ktoś z nas myśli co by było, gdyby te wszystkie rzeczy, stały się w naszym życiu na raz?
Pisałam juz jakiś czas temu o mądrym planowaniu życia, o sztuce dociekania, przewidywania i wyprzedzania pewnych zdarzeń. Ciężko czasem jest zaplanować każdą ewentualność, ale…warto się starać to robić. Właśnie wtedy gdy planowałam swoją świetlaną przyszłość, dzieci, dom z psem i wakacje w Egipcie, absolutnie nie zajmowało mnie myślenie, że nagle to wszystko może po prostu runąć z hukiem…hukiem, który będę słyszała jeszcze bardzo długo w swoich uszach.
Jak to właściwie możliwe, że z relatywnie udanego życia, 2 prac, studiów, małżeństwa, fury znajomych i całkiem niezłego zdrowia, nagle nie zostało nic? Właściwie sama nie wiem…to była rekcja łańcuchowa, ale szalenie szybka, konkretna i bezwzględna. Wszystko nagle wymknęło się po prostu z pod kontroli. Psujący się związek zwiększał frustracje, frustracja prowadziła do załamania nerwów i problemów ze zdrowiem a to z koniecznością leczenia farmakologicznego. Pogłębiająca się dziura doprowadziła ostatecznie do rozpadu związku a wiec utraty domu (mieszkaliśmy u teściów), niechęci rodziców, odwrócenia się znajomych bo w dużej mierze okazało się, że owszem chętnie są, ale jak jest dobrze. Całość zmusiła do opuszczenia się w pracy a potem rezygnacji z niej i tak dalej i tak dalej…
Nagle budzisz się w nocy, śpisz na kanapie kątem u kogoś. Twój świat to tułanie się z walizkami, terapia która otwiera Ci oczy na powagę sytuacji i kolejne problemy, z którymi będziesz musiała się mierzyć, jedzenie tygodniami pierogów lub makaronu z Biedronki, szarpanie się z ludźmi, którzy Cię nie rozumieją, leki i antydepresanty, ból, totalna niepewność jutra i Bóg wie co jeszcze. Jak to znieść? Ja wegetowałam, chwytałam się po omacku różnych rzeczy, ale nie wychodziło kompletnie nic. Pomogli chyba rodzice i resztki mojej wiary. Resztki, bo mimo że jestem katoliczką chyba poczułam bunt i po prostu obraziłam się na Pana Boga. Za to co mnie spotkało, za to jak mnie dotknęło, jak wiele na mnie spadło na raz i jak strasznie mnie to bolało. Nawet teraz, mimo że tyle czasu od tych zdarzeń minęło, tak głęboko to przeżywam, że powrócenie choćby myślami do tych chwil, wywołuje u mnie ogromne emocje zamieniające się w płacz…
Wiem ile straciłam na własne życzenie. Wiem ile przez osoby trzecie, głupotę, niezrozumienie, niedojrzałość, lekkomyślność, zapatrzenie. Teraz widzę to jak na dłoni, jestem w stanie rozrysować cały mechanizm, spisać każda składową a wtedy była tylko mgła i pretensja plus ból. Patrzyłam w niebo i myślałam: „ Co jeszcze mi kurwa ześlesz?! Co?!“. Teraz jestem pogodzona, z tym co było, co się stało i z tym na górze. Nie mam żalu o nic. Cieszę się tym co mam bo wiem, że mam tak wiele. Mam zdrową rodzinę, pracę, dom, sprawdzonych przyjaciół, kochającego partnera i plany. Mam świadomość błędów, jestem ukarana tym jak dostałam po tyłku i tą lekcje mam zaliczoną. Mam nadzieje, że nigdy nie będę musiała do tego wracać. Wiem jak trudno zbudować wszystko na nowo, wiem jak to jest kuć mur- dosłownie i w przenośni. Jestem wdzięczna za ludzi, których dzięki tej sytuacji poznałam, za pomoc jaką otrzymywałam nierzadko od obcych, za wybaczenie, za szanse.
Moja rada dla Ciebie. Pomyśl co masz, kim się otaczasz i jak z tego korzystasz. Czy umiesz to docenić i czy dbasz bo to utrzymać. Czasem powinie nam się noga, dostaniemy jedna czy drugą szansę, ale pamiętaj, że tych szans nie będzie nieskończenie wiele. Skupiaj się na tym co najważniejsze i działaj. Nie marnuj swojego czasu i życia Myśl nad tym by nie żałować.Nie oglądaj się wciąż za siebie, bo patrząc w przeszłość, nie jesteśmy w stanie budować przyszłości. Bóg po to dał nam oczy z przodu głowy, byśmy patrzyli przed siebie i pamiętali, że każde „jutro”, może być naszym „nowym jutrem”.
Dodaj komentarz