Każdy z nas pragnie w swoim życiu miłości. To jedna z tych rzeczy o, których marzy absolutnie każdy (wyjątki potwierdzają regułę). Chcemy czuć miłość, dawać ją, przeżywać, zachowywać. Dążymy do niej świadomie i nieświadomie. To ona doprowadza nas do szczęścia, ekstazy, beztroski, ale i smutków, załamań, depresji, prób samobójczych. Nie wiele jest takich uczyć, które potrafią wywołać tak skrajne emocje, których tak pragniemy i jesteśmy tak mocno zdeterminowani by je przeżywać. Każdy z nas, choć raz w życiu walczył o takie uczucie- o druga osobę, związek, o to by po prostu czuć to wewnątrz siebie.
Miłość na przestrzeni wieków była zarówno obrazem pięknych historii jak i przyczynkiem do wojen, śmierci i walk. Pokazuje to tylko jej siłę i moc sprawczą. Zastanawialiście się jednak dlaczego, skoro jest ona tak ważna i pożądana, często walczymy o nią tylko do momentu jej zdobycia i poczucia posiadania?
Wielokrotnie byłam świadkiem przepięknych historii miłosnych. Uczestniczyłam w nich lub je obserwowałam patrząc na przyjaciół i znajomych. Znajomi poznawali się, szaleli na swoim punkcie, planowali dalsze życie, pokonywali pojawiające się przeszkody i byli sobie oddani…a potem nagle, te wspaniałe i idealne związki się rozpadały. Nie z powodu czegoś wielkiego, nie dlatego, że nie dało się nic naprawić. Rozpadały się bo ktoś nie chciał już walczyć, bo przestawało zależeć, bo łatwiej coś porzucić, zostawić, poszukać nowego…
To zawsze było dla mnie najbardziej zastanawiające. Walczymy o miłość, tęsknimy za nią, płaczemy gdy jej nie mamy, mówimy że nie chcemy bez niej żyć a gdy w końcu jest blisko nas, mamy ją to…przy pierwszych lepszych trudnościach totalnie ją olewamy. Już nam tak nie zależy, już możemy bez niej żyć i może wcale nie jest nam taka potrzebna. Zapominamy o wspólnych latach, obietnicach, tym co przeszliśmy we dwoje, czego udało nam się dokonać wspólnie. Nie wspominamy już pierwszego szybszego bicia serca, tego co czuliśmy na myśl o spotkaniu, o tym jak wielkie i piękne plany snuliśmy. Wszystko to znika w wielkim szarym wirze rzeczywistości. Teraz myślimy o tym, że ona znowu się o coś czepia, mimo że może mieć rację, że on znowu zostawił Cię z brudnymi naczyniami i rozwalonymi skarpetami, o tym że ona ostatnio częściej chodzi w dresie a Ty zamiast jej delikatnie zwrócić uwagę, czepiasz się, że o siebie nie dba. Ty już trzeci miesiąc męczysz go o przykręcenie jakiejś półki, on ma dość telefonów twojej matki, ona jest o niego zazdrosna a on nie rozumie, że naprawdę ostatnio Cię zaniedbał.
To właśnie takie, ciągnące się tygodniami i miesiącami sytuacje, męczą nas i niszczą. Wtedy miłość i związek zaczyna nam się kojarzyć z męką a nie tym co pierwotnie ona oznacza. Wolimy uciekać w pracę, wolimy robić uniki, nie odzywać się, nie widzieć, olać, zostawić, szukać szczęście gdzie indziej…
Wiadomo, że łatwiej pomyśleć „ Jezu a ta znowu się czepia. Znowu szuka dziury w całym. Męczy, jęczy- ile można tego słuchać?”. Ona za to wścieka się, że „on znowu jej nie słucha, znowu się tłumaczy, nie umie jej zrozumieć, nie wspiera dostatecznie” itd. Zamiast zdać sobie sprawę z tego jak wiele mają- miłość i drugą osobę- ogrom ludzi dałby się za to pokroić- my wolimy biadolić, wkurzać się, marudzić a na koniec najlepiej rzucić się w ramiona pierwszej z brzegu osoby, która dla odmiany „rozumie nas”, „wysłucha”, „nie męczy”.
Ludzka natura jest dziwna i pokrętna. Zwykle najbardziej pragniemy tego, czego akurat nie mamy. Bogactwa kiedy cieszymy się miłością i zdrowiem, miłości- bo samo bogactwo nas nie cieszy, czy zdrowia by móc cieszyć się posiadaną miłością.
Kaya says
Ilez w tym prawdy.. Ludzie tak bardzo nie doceniaja tego, co dostali od losu. Tak szybko zapominaja, ze chcieli byc obok wlasnie tej osoby. Zapominaja tez o tym, ze idealnych zwiazkow i idealnych ludzi..nie ma. Ze te pieprzone marudzenie, moze i meczace, ale za to jest cos innego, co z kolei jest cudne. Przeciez nigdy nie bedzie idealnie.
Chcialabym, zeby moj ex to przeczytal..Moze kiedys, przyjdzie taki dzien, ze przypomni sobie , jak kapitalnie bylo, sluchac U2 na kanapie, wieczorem, z telefonu, jak fajnie bylo urywac sie weekendami, tak zwyczajnie potanczyc, jak milo bylo przyjsc do domu, w ktorym czeka na Ciebie, ktos, kto kocha, mimo nieporozumien, sprzeczek, takich tam…
Małgorzata Ostrowska says
Piękny wpis, cudnie dobrałaś do niego tytuł. Masz w 100% rację każdy potrzebuje mieć kogo kochać i byc kochanym. Nawet jak tego nie pokazuje.
Ewelina says
Niestety rutyna i czas potrafi zabić to co najpiękniejsze. Gdy kogoś już poznamy tak dokładnie i wiemy juz o nim wszystko, do tego stopnia, że wiemy nawet co chce powiedzieć w danej chwili, gdy jest tak przewidywalny, a codzienność zmusza nas tylko to spełniania obowiązków, nie ma czasu i siły na pielęgnację uczucia. A ona jak kwiat… bez wody umiera…
Irena says
Wydaje mi się, że ludzie za często nie potrafią ze sobą rozmawiać.. Albo duszą w sobie te problemy, nie wyjaśniając na bieżąco, albo chcą załatwić, ale krzykiem, szantażem lub fochami. Nad związkiem trzeba pracować – od samego początku, każdego dnia. To bardzo trudne zadanie, nie zawsze komfortowe, ale warto podjąć wyzwanie :)