!! UWAGA NOWY POST !!
Niby takie proste i oczywiste, a jednak tak często o tym zapominamy. Wydaje nam się, że pewne rzeczy należą się nam od życia z automatu- bo tak trzeba, bo zasługujemy, bo jesteśmy tacy fajni i mili. Brutalna informacja jest taka, że nic się nam nie tak nie należy ot, tak. Jeśli chcesz coś mieć, musisz coś od siebie dać! Najczęściej sporo więcej niż oczekujesz, bo każda fajna rzecz w życiu, wymaga nakładu pracy, energii, czasem wyrzeczeń, zaciskania zębów itd. Zwykle też „wkład” jest nieproporcjonalnie duży do tego co otrzymasz i nie daje żadnej gwarancji na powodzenie…
Ten wstęp odpowiada na częste pranie dotyczące czemu jedni coś mają, odnoszą sukcesy, świętują, do czegoś dochodzą. Próbują, nie poddają się, walczą i mówiąc kolokwialnie, zapieprzają. Odpowiedź pt: „…ale ja też zapierniczam i nic”- to informacja, że albo zapierniczasz za mało, albo ewidentnie coś robisz źle. Innej opcji nie ma.
I choć to wszystko jest trudne, frustrujące i dołujące, to prawda jest taka, że im więcej się próbuje, tym więcej kłód pod nogami, trudności, przeciwności losu i zwyczajnych porażek. Z drugiej strony zaś im więcej prób, tym większa szansa na sukces- czyli jak zwykle coś za coś ;) Dodatkowo patrząc na osoby odnoszące sukces z boku, możemy odnieść wrażenie, że przychodzi im on sam i ot, tak. To kolejna sprawa- zwycięscy nie tracą czasu na tłumaczenie się czy użalanie. Żal im energii na coś, z czego nic nie wynika. Wolą poświęcić go na rzeczy pożyteczne i ważne. Być może to kolejna wskazówka dla tych wciąż próbujących i tracących nadzieję?
Kochani, powiewem tak… Przekonałam się o tym, ile prób, porażek i dna trzeba zobaczyć w milionie sytuacji, by choć czasem los się odwrócił. Czułam to dając się wykorzystywać w pracy, licząc na to, że ktoś zauważy i doceni moje zaangażowanie. Widziałam zostając sama na placu boju podczas rozwodu. Przypominały mi o tym kolejne warstwy farby na zatęchłych ścianach, które skrobałam ręczną skrobaczką, chcąc mieć swój kąt choćby był paskudną norą. Pamiętam ciułanie na jedzenie, bilet autobusowy i inne. Pamiętam krew, pot i zły z którymi walczy się od pierwszego dnia prowadzenia swojej firmy. Nie wspomnę o komplikacjach, trudnościach i problemach pojawiających się generalnie zawsze w najmniej odpowiednich momentach. Takie jest życie- nie jesteś w tym jedyna. Serio dotyczy to każdego z nas- może ciut inaczej, może innych trudności- ale jeśli Cię to pocieszy, każdy z nas ma swoje na plecach. Pytanie, ile udźwigniesz, aby wygrać, dotrzeć tam, gdzie chcesz, spełnić swoje marzenia, zawalczyć o siebie?
Dodaj komentarz