!!NOWY SPECJALNY POST!!
Wczoraj minęły 3 lata, od kiedy dla Was piszę. Jak już wspominałam z tej okazji, przez ten długi czas poza moją książką (272 strony tekstu), napisałam dla Was 432 wpisów na blogu, goszcząc na nim ponad 1 890 345 czytelników!! WOW. Dla mnie to naprawdę wiele znaczy :) Właśnie z tej okazji postanowiłam napisać dla Was teks z odrobiną prywaty, podsumowań i spostrzeżeń z tego czasu. Mam nadzieję, że przeczytacie go z przyjemnością ;)
Kiedy zaczęłam pisać te kilka lat temu, wiedziała o tym garstka bliskich mi osób. To one czytały moje wypociny, one je komentowały i kibicowały w moim pierwszym małym przedsięwzięciu (po ogarnięciu się i powróceniu na łono społeczeństwa) ;) Stopniowo i z biegiem czasu, zaczęły dołączać do naszego grona przyjaciele tych osób, ich znajomi i osoby całkowicie z Pamiętam jak moja znajoma powiedziała mi, że jej koleżanka w pracy, ukradkiem mnie czytuje. Albo moment, gdy sama jadąc tramwajem zauważyłam, że dziewczyna siedząca przede mną z wypiekami na twarzy, czyta właśnie mój post na telefonie. Zastanawiałam się jak to się stało i jak to możliwe?! Nagle z kilkudziesięciu znajomych osób, zrobiło się ponad 68 tysięcy zupełnie obcych osób, które obserwują mój profil i każdego dnia nie tylko wchodzą na bloga, ale i na moje pozostałe media społecznościowe :) Część z nich poznałam osobiście, z wieloma rozmawiałam telefonicznie. Niezliczona ich ilość wysłała mi wiadomości czy podziękowania…za to, że piszę i bywam przy tym bezkompromisowa i bezlitosna.
Oczywiście poza momentami szalenie miłymi i krzepiącymi, zdarzały się też takie, kiedy trafiał mnie szlag, zalewała krew a na usta cisnęły mi się przekleństwa. Czas, kiedy powtarzałam sobie, że to koniec, że mam dość, że pewnych ludzi się nie zmieni i nie warto się dla nich starać, pisać, poświęcać. Bywało, że dopadały mnie chwile zwątpienia i demotywacji. Na szczęście jednak mijały, z każdą ciepłą wiadomością od Was oraz zmianami, jakie zachodziły też we mnie. Zwyczajnie uzmysłowiłam sobie w pewnym momencie, że nigdy nie dogodzę wszystkim, że zawsze znajdzie się ktoś kto będzie chciał mi dopiec, dogryźć, spróbować mnie sprowokować, skopiować czy wylać na mnie swoje frustracje i zawiść w formie hejtu.
Myślę, że to właśnie dzięki tym ludziom, po raz kolejny wzmocniłam swój charakter, jeszcze bardziej się zmotywowałam, ale i zdałam sobie sprawę, że to, co robię, nie musi i nie będzie dla każdego. Nie jestem typem blogereczki, która kolekcjonuje laiki ;), Jeśli, ktoś psuje panującą tu atmosferę, obraża innych czy choruje na szalenie popularną ostatnio przypadłość, zwaną „bólem d…”, nie jest tu trzymany na siłę. Wręcz przeciwnie, nie wdaje się już w jałowe dyskusje i komentarze, bez najmniejszego sensu lecz bez żalu się żegnam.
Wbrew temu, co możecie myśleć, nie tylko część z Was sporo się ode mnie nauczyła, ale i ja wiele nauczyłam się od Was. Udało mi się również, a przynajmniej takie docierają do mnie sygnały, nieco odczarować złe wrażenie, jakie pozostawia po sobie wielu internetowych twórców ;) Okazało się, że blond dziewuszka może nie mieć trudności z wypowiedzią „na żywo”, potrafi sklecić zdanie po polsku, a nawet powiedzieć coś z sensem ;) Samej sobie udowodniłam również jak wiele wyzwań potrafię podjąć na raz, mimo obaw, leku czy bycia raczej wstydliwą na forum. Niektórym, pokazałam też, że można spełniać nawet te najśmielsze pragnienia a sobie, że kiedy się chce, można pogodzić pracę, pasje, życie osobiste, spełnianie marzeń i prowadzenie bloga. To, że bloger nie musi być, jak to wielu uważa, darmozjadem, który żeruje na odbiorcach, wszystko dostaje za darmo, nie ma pracy a zarabia na pstrykaniu fotek i postach, zawierających milion zdjęć i 6 zdań tekstu ;) Może być zupełnie zwyczajną osobą, która robi to z pełnym zaangażowaniem mimo ogromu pracy i życia rodzinnego a teraz dodatkowo godzi to z rolą przyszłej mamy.
I chyba najważniejsze- czyli dowód na to, że nigdy nie jest za późno, by zacząć od nowa. Dowód, że przeszkody i ograniczenia istnieją jedynie w nas i nie ma tu żadnego „ale”. Niezależnie od wieku, pochodzenia czy sytuacji, możesz i powinieneś walczyć o siebie i swoje szczęście. Co więcej, jeśli zrezygnowałaś z walki, możesz mieć pretensje tylko do siebie. Najpiękniejsze jest to, że pokazuje to nie tylko moje historia, ale i kilkadziesiąt tysięcy Waszych historii, które przeczytałam przez ostatnie 3 lata. Od kobiet w różnym wieku, w kompletnie pogmatwanych sytuacjach, z dziećmi i bez, z problemami, chorobami, z wiosek i wielkich miast, tych na emigracji i z przeróżną przeszłością. Każda, która uwierzyła i zawalczyła- wygrała nowe życie i kolejną szansę.
Mam nadzieję, że będę nadal mogła dla Was pisać, że pogodzę to z nowym rozdziałem w moim życiu, z nową rolą i obowiązkami, których z miesiąca na miesiąc mi przybywa a nie ubywa ;) Liczę również na to, że kolejne z Was postanowią podjąć ważne decyzje w swoim życiu, wdrożyć z zmiany i pozbyć się strachu blokującego je przed skierowaniem swoich kroków w nowym i nieznanym kierunku. Życzę Wam szczęścia, przemyślanych decyzji, pewności siebie, mądrości i szczęścia. Pamiętajcie, że ten, kto wciąż próbuje, ma dużo większe szanse na sukces niż ten, kto czeka z założonymi rękoma :)
A says
Fajnie,że trafiłam na Twojego bloga .Czytam go od około 1/2 roku.Moje życie w ciagu ostatnich lat tez bardzo się zmieniło.Prawie 3 lata temu po ponad 30 latach odeszłam od męża.Decyzja niełatwa,ale nie chciałam być dalej traktowana jak bezmyślny debil,który pozwoli wmówić sobie wszystko.Mam szczescie,że moja praca pozwala mi być niezależną finansowo,ale emocje to odrębna sprawa.Większosc życia z człowiekiem,który nie zasługiwał na mój jeden włos,oszustem emocjonalnym i finansowym.W tym miesiącu czeka mnie sprawa rozwodowa,którą sama założyłam.Nie chcę prania brudów,a wiem że mąż do niczego się nie przyzna i na dobrą sprawę tylko anatomicznie jest facetem.Odchodzac sądziłam że po takim czasie moje życie bedzie wyglądało inaczej-a tak nie jest bo pomimo dużej atrakcyjności fizycznej jestem sama.Mam 57 lat,wyglądam na 40-parę ale co z tego.Twoj blog daje mi nadzieję,że może jeszcze nie wszystko stracone.Moze nie wszyscy faceci to skończone dupki.Tylko gdzie znaleźć takiego???
Joanna says
A ja życzę Tobie niekończącej się weny ✊ Mega babka z Ciebie